Select Language

poniedziałek, 14 grudnia 2015

Twierdza Boyen - Giżycko

Tegoroczny mazurski wypad obfitował w wiele atrakcji. I nie tylko wodnych. Jak wiecie, położenie Mazur  zostało wykorzystane do zbudowania wielu obiektów o znaczeniu militarnym, ot, choćby Wilczy Szaniec (klik), czy Twierdza Boyen, którą Wam za chwilę pokażę.

Jak już pisałam jeden z noclegów spędziliśmy nad Jeziorem Niegocin w Giżycku (klik). Okazało się, że znajdujemy się przysłowiowy rzut beretem od Twierdzy Boyen zbudowanej na wąskim przesmyku między jeziorami Niegocin i Kisajno. Wzniesiono ją na planie gwiazdy w latach 1844-1856 po to, by broniła od wschodu dostępu do Prus. Król Fryderyk Wilhelm oficjalnie nadał twierdzy nazwę Feste Boyen (Twierdza Boyen). Połowa bastionów, tj. trzy otrzymały nazwę od imion gen. von Boyena – Leopold, Ludwik i Herman, a trzy pozostałe – Recht (Prawo), Schwert (Miecz), Licht (Światło) od jego rodowego zawołania. Do budowy fortecy zużyto około 16 milionów cegieł oraz 33 tysiące beczek z wapnem palonym.


niedziela, 29 listopada 2015

Wigierski Park Narodowy i lodowate jezioro w środku lata

Za siedmioma lasami, za kilkoma wzgórzami na północno - wschodnim krańcu naszego kraju leży region zwany Suwalszczyzną. Okolice Suwałk nazywane są polskim biegunem zimna, polską Alaską. Przyczyną tego są chłodne masy powietrza, które spływają do nas znad Skandynawii i zachodniej Rosji, a dokładniej od północnego wschodu. Jako, że Suwalszczyzna położona jest właśnie na północno - wschodnim krańcu naszego kraju, jest pierwszym regionem znajdującym się na trasie zimnego powietrza i jednocześnie przyjmuje jego największą dawkę.

Właśnie tu znajduje się jedno z najciekawszych polskich jezior - Jezioro Wigry - pochodzenia polodowcowego.

W sierpniowy upalny dzień postanowiliśmy zobaczyć okolice tego pięknego jeziora i ochłodzić się nieco w jego wodach. W pierwszej kolejności pojechaliśmy do miejscowości Stary Folwark, gdzie znajduje się świetne multimedialne Muzeum Wigier.

środa, 25 listopada 2015

Włóczykijska relacja w sieci! Tym razem Beskid Śląski

Pamiętacie jak rozpływaliśmy się rok temu we wspomnieniach o Beskidzie Śląskim?


Nasze wspomnienia z pobytu w tamtych stronach zaowocowały artykułem do zaprzyjaźnionego portalu Dzieckowpodrozy.pl

Jeśli macie ochotę zajrzeć to zapraszam pod link:

Wiejsko-miejski Beskid Śląski 

 

Jeśli zaś macie ochotę na więcej informacji o wspominanych w artykule miejscach zapraszam po szczegóły (klikamy w linki):

 

Miłej lektury:-)

 

 

 


poniedziałek, 2 listopada 2015

Ojców, Dolina Prądnika i Pieskowa Skała

Początek października to wymarzona pogoda na wszelakie wycieczki. Sezon turystyczny dawno się skończył, drzewa zaczynają się powoli złocić i czerwienić, niebo jest obłędnie błękitne, a dni jeszcze w miarę ciepłe. Musielismy wykorzystać ten czas na ostatni w tym roku wypad poza dom dalej niż 200 km. Gdzie szukać oznak jesieni? W Ojcowskim Parku Narodowym, słynącym z malowniczych skałek, doliny Prądnika i zamków. Nie byliśmy w Ojcowie ponad 10 lat!

Przez ten park przebiega kilkadziesiąt kilometrów szlaków, które latem przeżywają prawdziwe oblężenie, gdyż miejsce to znajduje się blisko Krakowa i Śląska. Około południa wyruszyliśmy spod zamku w Ojcowie i obraliśmy zielony szlak. Dzień zapowiadał się fantastycznie!

poniedziałek, 19 października 2015

Zamek Rabsztyn - jedno z Orlich Gniazd

Wracając tydzień temu od znajomych postanowiliśmy jak zawsze nie wracać do domu najprostszą drogą. Pojechaliśmy do Olkusza, a stamtąd do Rabsztyna, gdzie na wysokiej wapiennej skale wznoszą się ruiny średniowiecznego zamku (jednego z wielu na słynnym szlaku Orlich Gniazd).  Nasz mały włóczykij na hasło "zamek" i "ruiny" zareagował z radością i już nie mógł się doczekać wizyty w tym miejscu.
Zamczysko powstało w połowie XIV wieku, za panowania króla Kazimierza Wielkiego. Na skale powstał tzw. zamek górny, a potem dopiero część dolna. Umiejscowienie na wysokiej skale sprawiało, że warownia nie była łatwa do zdobycia. Zamek stopniowo był rozbudowywany przez kolejnych właścicieli, ale niestety w 1657 roku podczas najazdu Szwedów został spalony. W XIX wieku poszukiwacze skarbów wysadzili jedyną zachowaną część zamku – basztę oraz mury zamku dolnego.

czwartek, 15 października 2015

Jesień u stóp Śnieżnych Kotłów w Karkonoszach

Co byście zrobili gdyby na południu Niemiec zaczął psuć wam się samochód, w Pradze nie dał się w ogóle odpalić, a po 3h kombinacji jednak ruszył i ciemną nocą ledwie dotarł do Polski?

Po całym dniu paniki na autostradzie i zastanawiania się czy będą nas ściągać, czy nie dojechaliśmy do Harrachova. Przekraczając granicę sypiącym się Cinquecento wylądowaliśmy o 23:00 w Szklarskiej Porębie. Postanowiliśmy się zatrzymać tu na noc, bo baliśmy się, że nam samochód stanie gdzieś w nocy na amen. Ranek w pierwszym lepszym pensjonaciku powitał nas październikowym chłodem, ale stwierdziliśmy, że musimy wykorzystać okazję i ruszyliśmy na krótki szlak w góry.

A jesień w Karkonoszach jest naprawdę piękna i dorównuje tej bieszczadzkiej:-)

poniedziałek, 12 października 2015

Kraina Wielkich Jezior Mazurskich - Jezioro Niegocin

Są takie miejsce na Mazurach, których nie wolno pominąć podczas wizyty w tym regionie. Mam na myśli okolice Giżycka. Trafiliśmy do tego miasta późnym popołudniem szukając campingu z ładnym widokiem i po trasie. Nie chcieliśmy wjeżdżać w żadne boczne drogi, na żadne wioski. Nasz wybór padł na pole namiotowe nad samym Jeziorem Niegocin, zaliczanych do Wielkich Jezior Mazurskich. Niegocin to trzecie pod względem wielkości jezioro na Mazurach. Adaś cieszył się jak szalony, że "zamieszka" w namiocie nad samą wodą.
Ma 2 tysiące hektarów powierzchni i głębokość do 39,7 metra. Jego linia brzegowa to aż 35 km! Jezioro to jest jednym z najchętniej odwiedzanych przez turystów. Z nas żadni żeglarze, ale skorzystaliśmy z walorów bycia nad wodą.  Kąpiel w krystalicznie czystej wodzie: zaliczona. Kolacja o 23:00 na drewnianej ławce przy brzegu z widokiem na port: zaliczona. Nocne słuchanie szant z pobliskiej tawerny: zaliczone. Karmienie ptaków o 7 rano po wyjściu z namiotu: zaliczone!

środa, 7 października 2015

O "wilkach" z podkętrzyńskich lasów

8 na wschód od Kętrzyna rozciągają się mocno zalesione tereny. W tym gąszczu nieopodal miejscowości Gierłoż znajduje się jedna z największych atrakcji Warmii i Mazur. 
Mowa oczywiście o Wilczym Szańcu - Wolfschanze - ruinach dawnej kwatery Hitlera i jego najbliższych współpracowników.  
Dużo opowiadaliśmy Adasiowi o wojnie i Hitlerze, więc naturalną koleją jest pokazanie mu tak ważnych miejsc związanych z historią. Nie mogło nas zabraknąć również w Gierłoży.

wtorek, 29 września 2015

Plantacja dyń - jedyne takie miejsce w okolicy

Mamy piękną jesień. Słoneczną, ciepłą, taką jaką lubię. Szkoda marnować ostatnich ciepłych dni na siedzenie w domu. W ostatnią niedzielę wybraliśmy się na spacer do pobliskiego Wieliszewa. Kilka dni wcześniej znalazłam w sieci informację o sporej plantacji dyń i  postanowiliśmy obejrzeć najbardziej kuriozalne okazy.

piątek, 25 września 2015

Oktoberfest czyli piwne dożynki w Bawarii!

Każdego roku w Monachium - stolicy Bawarii odbywa się jeden z największych festynów na świecie. Mowa oczywiście o Oktoberfest. Święto zwane przez niektórych "dożynkami chmielnymi" pierwszy raz zorganizowane zostało w 1810 roku. Stało się światowym wydarzeniem, które gromadzi około 6 milionów odwiedzających, chociaż trwa zaledwie (i aż) 16 do 18 dni. W 2008 roku mieliśmy wielką przyjemność posmakować wszystkich monachijskich piw, które uwarzone zostały zgodnie z Bawarskim Prawem Czystości z 1487 roku i podobną normą niemiecką z 1906 roku. Tylko takie piwa mogą być serwowane podczas Oktoberfestu.
Skąd w ogóle wzięła się tradycja tego święta?
 
W październiku 1810 roku ślub Ludwika Bawarskiego z księżniczką Teresą został uświetniony wyścigami konnymi. Spożywano wtedy piwo z poprzedniego sezonu, zanim zaczęło się warzenie nowego. Wszystko odbyło się na łąkach pod murami miasta. Impreza na błoniach przyciągnęła mnóstwo ludzi, więc rok później postanowiono ją powtórzyć. I tak zrodziła się tradycja Oktoberfestu. Na cześć księżniczki błonia zostały nazwane Theresienwiese i właśnie tu spotykają się piwosze z całego świata.

niedziela, 20 września 2015

Stańczyki spięte dwoma mostami

Puszcza Romincka - las jak las, prawda? Ale w tym lesie dwa cuda. Ogromne i betonowe, a zarazem lekkie i zgrabnie wyglądające mosty. To niewątpliwie jedna z najbardziej charakterystycznych budowli na północno - wschodnim krańcu Polski, na granicy Mazur i Suwalszczyzny. Przypominają rzymskie akwedukty. Dwa żelbetonowe mosty znajdują się w Stańczykach. Zbudowane zostały w latach 1912 - 1926 na skraju Puszczy Rominckiej. Są fragmentem nieistniejącej już trasy Gołdap - Żytkiejmy. Linia kolejowa została tu uruchomiona w 1927 roku. Pociągi jeździły tylko mostem północnym zbudowanym jako pierwszym (lata 1912-1214). 

wtorek, 15 września 2015

Warmińsko-mazurska perła baroku - Święta Lipka

Jednemu z więźniów kętrzyńskiego zamku objawiła się nocą Matka Boska i nakazała wyrzeźbić swoją postać z Dzieciątkiem. W ciągu zaledwie jednej nocy skazany na śmierć stworzył przepiękną drewnianą figurę. Kolejnego dnia, rankiem więzienni strażnicy zaprowadzili skazańca przed oblicze sędziów, a Ci popatrzyli na figurę, odczytali to jako znak boski i skazaniec został uwolniony.

Po drodze do Reszla znalazł okazałą lipę, przy której postawił swoje dzieło (tak mu nakazała Przenajświętsza Panienka). Od tamtej pory w tym miejscu zaczęły zdarzać się cudowne ozdrowienia.  Proboszcz z Kętrzyna przenosił kilkakrotnie figurę do kościoła, ale Matka Boska wciąż w niewiadomy sposób wracała na lipę. Zbudowano tu zatem kaplicę, do której zaczęli przybywać pierwsi pielgrzymi. Z chwilą sekularyzacji Prus praktyki katolickie zostały zabronione, a tym samym zabroniono pielgrzymować.  Podburzeni przez starostę protestanci z Kętrzyna zniszczyli wtedy kaplicę, figurkę wrzucili do Jeziora Wirowego, lipę ścięli ustawiając w jej miejscu szubienicę. Szubienica miała odstraszać pątników.

Dziś w miejscu legendarnej lipy znajduje się przepiękna barokowa świątynia, a miejscowość zwaną Świętą Lipką odwiedzają setki tysięcy pielgrzymów rocznie. Można powiedzieć, że to taka "Częstochowa Północy".

poniedziałek, 7 września 2015

Bałtów - śladami prehistorycznych gadów

Od roku trwa u Adasia fascynacja prehistorią. Bez zająknięcia wymienia nazwy wszelakich dinozaurów (a ja łamię sobie język na prostym kecalkoatlu), uwielbia kopać w poszukiwaniu skamieniałości, marzy o znalezieniu kryształu i wyobraża sobie uderzenie w ziemię asteroidy, która spowodowała zmianę klimatu, a w konsekwencji wyginięcie prehistorycznych gadów.

Sprawiliśmy małemu wielką radość zabierając go do Bałtowskiego Kompleksu Turystycznego.
To właśnie w tych stronach znaleziono ślady wielkiego allozaura czy maleńkiego kompsognata. Dostrzeżono tu potencjał turystyczny i w 2004 roku otwarto pierwszy w naszym kraju Park Jurajski, stopniowo dobudowując pozostałe atrakcje.

czwartek, 3 września 2015

Reszel - Mazury z góry!

Robiąc tegoroczne "tour de Mazury" nie mogło zabraknąć na liście miejsc do zobaczenia niewielkiego miasteczka Reszel. To tu w 1821 roku spalono ostatnią w Europie czarownicę. Powstanie tego grodu datuje się na 1241 rok, gdy Krzyżacy zbudowali w Reszlu drewnianą strażnicę.

Zajechaliśmy sprawdzić gdzie kryje się fenomen tego miejsca. I chyba mamy odpowiedź - widoki z góry! Są naprawdę zacne!

W pierwszej kolejności zawędrowaliśmy do gotyckiego kościoła p.w. Św. Piotra i Pawła, a właściwie na kościelną wieżę, która liczy sobie ok. 50m wysokości. Na górze nogi się pode mną ugięły (mam lęk wysokości), natomiast chłopaki bez zająknięcia podeszli do siatki i podziwiali panoramę okolicy.

poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Olsztyn - ponoć mała Ameryka

Kochał go Czerwony Tulipan śpiewając, że to mała Ameryka. Słyszałam o pięknej starówce, jednak wciąż miasto kojarzyło i się bardziej z mazurskimi jeziorami niż zabytkami. Jakże mylne było moje wyobrażenie!

Olsztyn liczy sobie około 175 tys. mieszkańców i jest stolicą Warmii i Mazur.  Idealnie wpasowuje się w te dwa w sumie odrębne regiony. Warmia kojarzy mi się z krzyżackimi zamkami, a Mazury z jeziorami. Olsztyn łączy w sobie cechy obu tych regionów.
Prosto z trasy trafiamy popołudniową porą na olsztyńską starówkę. Mamy idealny nocleg - w Wysokiej Bramie. Takie położenie to idealna okazja by powłóczyć się po mieście do ciemnej nocy, pooddychać miejskim powietrzem siedząc przy lampce wina do kolacji. Zostawiamy więc wszystkie graty w wynajętym pokoju i ruszamy w miasto.

poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Elbląg - "mistrzowskie" miasto

Jeżdżąc sporadycznie  na północ Polski (nad morze czy nad zatokę) wizytę w Elblągu zawsze odkładaliśmy na bliżej nieokreślony następny raz. W tym roku uparłam się aby w końcu zobaczyć chociaż tę reprezentacyjną część miasta.

Elbląg założył w 1237 roku ówczesny mistrz zakonu krzyżackiego. Jest to także jedno z najstarszych polskich miast z dość burzliwą historią (początkowo miasto było pod panowaniem krzyżackim, później w XVI wieku pod okupacją szwedzką, doszczętnie zniszczony podczas II wojny światowej). Położony u ujścia rzeki Elbląg do Zalewu Wiślanego był doskonałym miejscem na wybudowanie portu.

czwartek, 20 sierpnia 2015

Stegna - polski sposób na nadmorski wypoczynek

Lato 2015!
Adaś miał obiecane od dawna kilka dni nad morzem, więc musieliśmy spełnić daną mu obietnicę. Na 3 dni wybraliśmy się do Stegny pod namiot.

Były to wyjątkowe 3 dni -  nasz syn zaliczył pierwszy w życiu prawdziwy biwak.

Jadąc do Stegny spotkała nas ciekawa atrakcja - w miejscowości Rybina na Żuławach podziwialiśmy podnoszenie i opuszczanie mostu zwodzonego na rzece Szkarpawie, podczas gdy kanałem przepływała niewielka łódź.

Chwilę później dotarliśmy do Stegny, gdzie nasz mini namiot rozbiliśmy na campingu przy samym morzu i od razu ruszyliśmy na plażę. Szkoda było by nie wykorzystać pięknego ciepłego popołudnia. Nie muszę mówić o radości i euforii . Bawiliśmy się przednio przez te kilka dni skacząc przez fale, budując zamki, łapiąc meduzy itp. Plażowy standard, nic oryginalnego.

poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Wyprawa po czarne złoto 320 metrów pod ziemię

Wysunę nieco krzywdzącą region opinię pisząc, że Górny Śląsk w pierwszej kolejności kojarzy mi się z węglem kamiennym, górnictwem i hutnictwem. Chociaż wiem, że region ten ma do zaoferowania więcej niż tylko industrialny krajobraz. Znam go także od strony gór, zalewów, pysznego jedzenia, ale dziś nie o tym.

Chcieliśmy zasmakować takiego Śląska takiego jaki znam ze zdjęć mojego ś.p. wujka, który kilkadziesiąt lat temu pracował jako górnik.

Wybraliśmy się we dwoje do Kopalni węgla kamiennego "Guido" w Zabrzu. Witając się klasycznym pozdrowieniem "Szczęść Boże" z przewodnikiem wsiedliśmy do ciasnej windy w kopalnianym szybie i zjechaliśmy na poziom 320 metrów pod ziemię. Jest to najgłębszy poziom kopalni wydrążony na przełomie XIX i XX wieku.

Największe wrażenie zrobiło na nas zejście "upadową kamienną" czyli zejście wgłąb  wyrobiska nachylonego pod kątem 18 stopni.

poniedziałek, 27 lipca 2015

Kalmar i Olandia - a gdzie to jest?

Dawno, dawno temu, za siedmioma górami, za siedmioma morzami była sobie zielona kraina, którą odwiedzali wikingowie. I wszystko się zgadza oprócz ilości gór i mórz. Dawno temu miałam okazję zawitać na chwilę do Szwecji. Z Gdyni cyklicznie wypływa prom do Karlskrony z setkami turystów na pokładzie. Ale Karlskrony nie zobaczyłam. Wybrałam inny cel podróży:-)

poniedziałek, 20 lipca 2015

Świat zaklęty w kamieniach

W życiu każdego dziecka przychodzi fascynacja prehistorią. Dinozaury, mamuty, epoka lodowcowa, wszechobecne wulkany, gejzery i skarby ziemi są obiektem zainteresowania większości czterolatków jakich znam. Również nasz włóczykij nieustannie zadaje pytania o prehistoryczne gady, a od jakiegoś czasu zbiera wszelakie kamienie i interesuje go skąd to wszystko wzięło się na świecie.
Aby przybliżyć mu nieco świat, który funkcjonował w przeszłości zabraliśmy go pewnego razu do Muzeum Geologicznego w Warszawie.

środa, 15 lipca 2015

Zamek Orawski i Podbiel

Próbowaliście kiedyś wrzucać w wyszukiwarkę hasło "najpiękniejsze zamki Słowacji"? Z pewnością w pierwszej trójce pojawi Wam się położony na skale 112 m n.p.m. Zamek Orawski. Właśnie z tym kojarzy mi się Słowacja: góry i zamki w miejscach zupełnie niepodziewanych.

Średniowieczna warownia powstała w tym miejscu już w XIII wieku w celach obrony wschodniej granicy Węgier przed najazdami Tatarów. Zamek na przestrzeni setek lat był rozbudowywany. Cały kompleks składa się z trzech części: stanowiącego najstarszą część całego założenia zamku górnego, okazałego zamku średniego z charakterystyczną czworoboczną wieżą oraz zamku dolnego w którego skład wchodzi m.in. pałac Thurzonów, barokowy kościół zamkowy oraz wieża.
 

wtorek, 7 lipca 2015

Uniejów i jego atrakcje

Około 60 km za Łodzią nad rzeką Wartą leży niewielkie miasteczko Uniejów. Jeszcze kilka lat temu niewiele znane, zapomniane. Jedyną jego atrakcją był zamek arcybiskupów gnieźnieńskich z XIV wieku.
Od 2008 roku Uniejów stał się prawdziwym turystycznym przebojem za sprawą odkrytych na 2000 m pod ziemią wodach termalnych. Zbudowano tu kompleks basenowy, który przyciąga rocznie tysiące turystów. 
 W upalny sobotni dzień postanowiliśmy pobawić się na odkrytych basenach i skorzystać z leczniczych właściwości uniejowskiej solanki.

wtorek, 30 czerwca 2015

Lwów - opera, kopiec Unii Lubelskiej i barwna starówka

Pokazywaliśmy Wam już Cmentarz Orląt Lwowskich (kliknij i zobacz), zabytki sakralne (kliknij i zobacz), ale nie pokazaliśmy Wam samego Lwowa. Takiego znanego z obrazków, słynącego z budynku opery, ulic pełnych ludzi i pięknych widoków z góry. Tyle tytułem wstępu. Teraz kilka informacji o mieście.

Położone na 7 wzgórzach (podobnie jak Rzym) miasto zostało założone około 1250 r. przez Daniela I Halickiego i nazwane Lwowem na cześć jego syna Lwa. Od XIV wieku miasto znalazło się w składzie Królestwa Polskiego.

My zakochaliśmy się we Lwowie od pierwszego wejrzenia. Każda uliczka, każdy kąt noszą tu ślady polskości.  Ulice są gwarne, pełne ludzi, kolorowe. Niestety miasto niszczeje. Ale ciągle urzeka turystów. Bo gdzie jeszcze ludziom tak dobrze jak tu? (śpiewał Szczepcio i Tońcio).

piątek, 26 czerwca 2015

Wrocław - zoo i afrykarium - informacje praktyczne

Jeszcze wczoraj zarzekałam się, że nie będę rozmieniać się na drobne i pisać o wycieczce do zoo we Wrocławiu. Ale w związku z Waszymi licznymi zapytaniami o afrykarium zmieniam zdanie i zamieszczam garść informacji praktycznych.

 Godziny otwarcia ogrodu zoologicznego i ceny biletów można znaleźć na stronie internetowej.
  •  W poniedziałki bilet rodzinny jest w cenie promocyjnej: 80 zł (2 osoby dorosłe+max 3 dzieci)
  • Bilet wstępu do zoo upoważnia również do wstępu do afrykarium
  • Bilety można kupić: w kasie głównej - wejście od strony Hali Stulecia, w kasie od strony Odry (kasa znajduje się tuż przy kładce), w automatach (niestety maszynka sprzedaje tylko bilety indywidualne, rodzinne trzeba zakupić w kasie) lub z wyprzedzeniem przez internet (tylko bilety indywidualne).
  • Parkingi wokół zoo są płatne
  • Zwiedzanie samego ogrodu zoologicznego to kilka godzin, plus spokojne obejście Afrykarium - około 1,5-2h. Najlepiej zarezerwować sobie ok. 6-7h.
  • Na terenie zoo znajduje się mini park linowy - Zoolandia - obowiązuje tu niestety dodatkowy bilet 
  • Jeśli nie musicie - nie zwiedzajcie zoo w weekendy. W środku tygodnia jest spokojniej, nie ma kolejek do afrykarium, nie "płynie się" z falą turystów tylko jest czas na spokojne podglądanie zwierzaków, które nie boją się podejść bliżej ogrodzenia.

wtorek, 2 czerwca 2015

BUW - Spacer nad ziemią w centrum stolicy!

W ostatnią majową sobotę, zwiedzając zakamarki starówki z Adasiem, postanowiliśmy opuścić piękne choć betonowe Krakowskie Przedmieście na rzecz gmachu Biblioteki Uniwersyteckiej. Podgrzałam jego emocje informując, że wejdziemy na dach. Wszakże dach to coś interesującego dla każdego małego chłopca:-) Kilkanaście metrów nad ziemią w samym centrum Warszawy znajduje się zielona oaza.

wtorek, 26 maja 2015

Lwów - szlakiem słynnych budowli sakralnych

Lwów to miasto zabytków sakralnych. Na jednej ulicy spotkamy tu katedrę łacińską, cerkiew czy katedrę ormiańską.W ciągu jednego dnia zobaczyliśmy kilka lwowskich perełek architektury sakralnej. 

1. Archikatedralny Sobór Świętego Jura

 Jest to cerkiew archidiecezji lwowskiej Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego, zwaną inaczej metropolią halicką.  Powstała na miejscu dawnej pustelni bazyliańskiej. Obiekt wpisany jest na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Kościół zachwyca bogactwem rzeźb i figur świętych, we wnętrzu znajduje się kopia całunu turyńskiego.

wtorek, 19 maja 2015

Włóczykije na internetowych salonach!

Kochani ja się nie chwalę, ja się cieszę.
Nasz tekst o Bieszczadach ukazał się dzisiaj w portalu Dziecko w podróży:-)

Zapraszam do lektury po kliknięciu W TEN LINK - KLIK!!!

http://www.dzieckowpodrozy.pl/bieszczady-gdzie-z-dzieckiem-najlepsze-atrakcje-sa-niezwykle/




Więcej naszych bieszczadzkich przygód we troje znajdziecie pod poniższymi linkami:

1. Bieszczadzka kolejka
2. Cerkwie - szlak architektury drewnianej
3. Zagroda żubrów w Mucznym i Solina
4. Połonina Wetlińska - Chatka Puchatka
5. Polańczyk
6. Ustrzyki Dolne, Brzegi Dolne
7. Połonina z niemowlakiem

poniedziałek, 18 maja 2015

Lwowskie spacery: Cmentarz Łyczakowski i Lwowskie Orlęta

Do Lwowa pojechaliśmy z dwóch powodów.
1 - zobaczyć stare, piękne miasto, które nadal spora część Polaków uważa za polskie
2 - zobaczyć groby wielkich Polaków na Cmentarzu Łyczakowskim oraz oddać hołd Lwowskim Orlętom - młodym ludziom, którzy walczyli i zginęli za nasz kraj


Cmentarz Łyczakowski to jedna z najstarszych nekropolii w Europie. Powstała w 1786 roku (czyli 4 lata przed warszawskimi Powązkami). Usytuowany jest malowniczo na wzgórzach, a wzdłuż alejek ciągną się piękne stare drzewa.

Co czyni go tak wyjątkowym? 

piątek, 8 maja 2015

O Ukrainie i granicy słów kilka

Zanim powstanie post o Lwowie odrobina informacji o przejściu granicznym i Ukrainie.
Pomysł pojechania na Ukrainę był spontaniczny. O wycieczce do Lwowa myśleliśmy już dawno, ale perspektywa stania na granicy z marudzącym z nudów dzieckiem ciągle zniechęcała nas do wyjazdu.
Baliśmy się jechać odrobinę własnym samochodem (krążą legendy o stanie ukraińskich dróg, a większość z tych legend okazuje się niestety 100% prawdą).

wtorek, 5 maja 2015

Sprintem przez rzeszowski rynek

Rzeszów- stolica województwa podkarpackiego, którą zamieszkuje niespełna 190 tysięcy mieszkańców, a miasto przecina spokojnie płynący Wisłok. Przejazdem mijaliśmy je wiele razy, ale dopiero w tym roku znaleźliśmy odrobinę czasu i chęci by zobaczyć rzeszowski rynek. Pora obiadowa wydawała się wręcz do tego idealna.

Rzeszowski rynek przywitał nas takim oto pięknym widokiem:

czwartek, 23 kwietnia 2015

Twierdza Modlin i europejski rekord długości!

Jadąc DK nr 7 około 30km za Warszawą przejeżdżamy przez most na Wiśle w okolicach Nowego Dworu Mazowieckiego. Spójrzcie w prawo na moście!. Po prawej stronie widać ogromy budynek nad samym brzegiem Co to? To słynna Twierdza Modlin! 

Byliśmy na obiekcie dwa razy, ostatnio zabraliśmy tam gości z Dolnego Śląska i zadowoleni byli, że w naszych okolicach można zobaczyć coś innego niż standardowa starówka w stolicy itp. Zobaczymy czy ktoś podzieli nasz entuzjazm wobec tego historycznego miejsca.

Wykorzystując strategiczne położenie Modlina w widłach Wisły, Narwi oraz Wkry Napoleon Bonaparte w XIX wieku postanowił zbudować tu twierdzę obronną (jedną z kilku na terenie Księstwa Warszawskiego).
W latach 1807-1812 wzniesiono tu pierwsze zabudowania. Niestety w 1813 roku zaczęło się oblężenie twierdzy przez rosyjskie wojska (po klęsce wyprawy Napoleona na Moskwę), ostateczna kapitulacja nastąpiła 1 grudnia 1813 roku. Od tej pory twierdza była sukcesywnie rozbudowywana.
Najbardziej reprezentacyjna część twierdzy (wg nas) to Wieża Tatarska (powyżej). Z jej szczytu możemy obserwować miejsce gdzie Narew wpada do Wisły, a po drugiej stronie rzeki znajdują się  ruiny starego spichlerza zbożowego. Oto Twierdza Modlin widziana naszymi oczyma.

czwartek, 2 kwietnia 2015

Diery, Rozsutce i inne atrakcje Małej Fatry

Rok 2008 obfitował w wiele górskich wypadów. Jednym z miejsc, do których się wybraliśmy była Mała Fatra - łańcuch górski na Słowacji. Był to wtedy nasz pierwszy trekking po tamtejszych górach, o drugim pisałam  TUTAJ.
Plan przewidywał 3-dniową włóczęgę z noclegami w namiocie. Około 2 w nocy wyruszyliśmy z Warszawy by z samego rana wyruszyć już w góry. Niestety po drodze spotkała nas  wielka nawałnica, jazda 30km/h, w strugach deszczu, który uniemożliwiał bezpieczną jazdę. Pamiętam, że zatrzymaliśmy się na jakiejś stacji benzynowej pod Tychami. Zamierzaliśmy się zdrzemnąć i przeczekać ten armagedon. Pech chciał, że pospaliśmy ciut za długo i do Stefanovej dotarliśmy około 10:00. Późno jak na wyjście w góry, ale postanowiliśmy zaryzykować, a w razie czego skrócić trasę. 

poniedziałek, 30 marca 2015

Nie przyszła góra do Mahometa...czyli Koniaków w centrum Warszawy

We wrześniu 2014 mieliśmy przyjemność odwiedzić Beskid Śląski, a głównie pięknie położony Koniaków. Pisałam o tym jak moi chłopcy nie chcieli zwiedzać ze mną Muzeum Koronki  (kliknij aby przeczytać relację). Nie chciała góra do Mahometa, niestety...

Ale w zeszłym tygodniu dostaliśmy cynk od znajomej bloggerki, że w warszawskim Muzeum Etnograficznym pokazana będzie tylko przez 3 dni największa na świecie koronka A skąd? Z Koniakowa oczywiście! Mahomet przyszedł do góry! Musieliśmy tam pojechać!

wtorek, 24 marca 2015

Spóźniona wizyta na zamku Bolkowie

Zupełnie zapomniałam, że tam byliśmy. Dzisiaj przeglądając albumy przypadkowo natknęłam się na te zdjęcia z czerwca 2014.
Zamek w Bolkowie, bo o nim myślę, zawsze mijaliśmy myśląc "kiedyś zajrzymy". No i to KIEDYŚ nadeszło w czerwcu. Wracaliśmy z Jeleniej Góry w okolice Wrocka i w kocu zajechaliśmy do osławionego przez  gotyckich "metali" zamek.

Jeden z największych zamków na Dolnym Śląsku wznosi się na wzgórzu, 365 m n.p.m. Wyróżnia go wysoka na ponad 25 m wieża. Jego budowa rozpoczęła się już w XII wieku z inicjatywy legnickiego księcia Bolesława Łysego. Budowla ta jest prawdziwą wizytówką miasta, znajduje się bowiem w samym jego centrum, a zamek widać już z odległości kilku km od rogatek Bolkowa.
Bolków rozsławił znany w całej Europie festiwal Castle Party. Co roku fani gothicu spotykają się tu na 3 dniowej imprezie, na której królują ciężkie brzmienia, a przez miasto przelewa się fala przepięknie ubranych fanów tej muzyki. Często są sto stroje i dodatki warte kilka dobrych tysięcy złotych. W 2015 roku zagra na festiwalu m..in Paradise Lost czy nasz rodzimy Artrosis!
www.przekleci.pl

poniedziałek, 16 marca 2015

Co powiedziałam na Babiej Górze?

...nie tak szybko dostaniecie odpowiedź. Szukajcie jej w treści:-)

Wyjazd na Babią Górę z dnia na dzień wymyślił w lipcu 2006 roku Łukasz. Dla mnie bomba! Podobnie jak dla naszych dwóch dodatkowych towarzyszy, którzy zdecydowali się z nami pojechać.

Babia Góra to masyw w Beskidzie Żywieckim, którego zwieńczeniem jest Diablak (1725 m n.p.m.). Jest najwyższym szczytem Beskidu Żywieckiego, królową Beskidów, która urzeka różnorodnością przyrody. Nie bez powodu masyw Babiej Góry figuruje na liście rezerwatów biosfery UNESCO. Podobno to baba - olbrzymka usypała tę górę kamieni.

Start ku Diablakowi zaplanowaliśmy od Przełęczy Krowiarki rano, po śniadanku zjedzonym gdzieś na łące, na karimacie. Nasi dwaj towarzysze mieli nieco inne górskie plany i wyruszyli o 3 rano by świt przywitać już na szczycie, my zaś zawinęliśmy się w śpiworki i pospaliśmy sobie do 6:00.


wtorek, 3 marca 2015

W krainie karmelu czyli Manufaktura Cukierków

Ostatnią sobotę spędziłam tylko z moim dzieckiem. Duży Włóczykij musiał jechać do pracy, a my wykorzystaliśmy ostatni dzień lutego na włóczęgę po stolicy.  Nie udał nam się wypad do jednego z muzeów (przysłowiowo pocałowaliśmy klamkę), Adasiek z tego powodu tak rzewnie płakał , że na szybko szukałam jakiejś alternatywy aby poprawić mu humor. Wybór padł na miejsce, które pokochałyby z pewnością wszystkie dzieci i niejeden dorosły. 

Poszliśmy do Manufaktury Cukierków, aby popatrzeć jak robi się te cukrowe cudeńka i przy okazji ukręcić własnoręcznie tęczowego lizaka.

sobota, 28 lutego 2015

KONKURS!



Mam pomysł na szybki konkurs.

Na naszym facebookowym fan page'u (klik) pod postem konkursowym należy zamieścić zdjęcie
własnych 3 włóczykijów (warunek konieczny: 3 osoby, nie więcej). W czwartek wylosujemy jedno zwycięskie zdjęcie, opublikujemy je na tablicy głównej z linkiem do bloga autora, a zwycięzcy prześlemy włóczykijowy kubek+nagrodę niespodziankę.
Na zdjęcia czekamy do środy 4 marca.

Każdy może dodać tyko 1 fotografię. No to kto pierwszy? 

piątek, 27 lutego 2015

Zrozumieć codzienność czyli wycieczka do Centrum Nauki Kopernik

No tak, wiem, wszyscy już byli tutaj dawno temu.
My się długo broniliśmy przed wizytą twierdząc, że dwulatek jest za mały na takie atrakcje. Czy to prawda? I tak, i nie, ale cieszę się, że poczekaliśmy do momentu kiedy Adaś będzie starszy i pobawi się tym, co go naprawdę interesuje. A i my zajmiemy się eksperymentami zamiast biegać za dzieckiem.

Na zabawę w Centrum Nauki Kopernik zabraliśmy Adaśka i Tomka.  Odstaliśmy z samego rana godzinę po zakup biletów, ale dzieciaki się nie nudziły. Przed budynkiem czekała na nich masa atrakcji: układanki, rysowanki, puszczanie wielkich baniek mydlanych.  A i przy wejściu znaleźli sobie chłopcy zabawkę w postaci robota, którym mogli sami sterować. I tak, na ich komendę, robot zmieniał kształt oczu, powtarzał zadane mu frazy, ruszał rękami, pokazywał obraz z kamerki. Godzina w kolejce minęła jak z bicza strzelił.
 
Na samym początku poszliśmy z dzieciakami do tzw. Galerii Bzzz. To fragment wystawy poświęcony dzieciom do 5 lat (trzeba poprosić o wejściówki do galerii przy kasie - są bezpłatne, wliczone w koszt biletu). Nasi chłopcy załapali się na warsztaty o ukrytym powietrzu. Ale to nie wykład czy doświadczenia ich tutaj zatrzymały na dłużej. Bawili się przednio testując i dotykając wszystkiego, co znaleźli w zasięgu oczu. Frajdę sprawiło im rozpoznawanie dźwięków (ciągnęli za liny, które wydawały odgłosy). Zatrzymali się dłużej przy kołeczkach, które po naciśnięciu tworzyły płaskorzeźby.