Select Language

piątek, 20 września 2013

Bieszczadzkie wakacje - dzień IV - chłodzimy się w Polańczyku

To był tak upalny dzień (18-08), że nie byliśmy w stanie funkcjonować. Jedyną metodą na ochłodzenie organizmu była wycieczka do Polańczyka i moczenie się w jeziorku. Zabraliśmy więc prowiant, gadżety i ręczniki i pomknęliśmy nad wodę. Wybraliśmy jak zwykle - miejsce odludne - a nie zatłoczoną i popularną plażę.

Polańczyk to znana miejscowość uzdrowiskowa.  Zdecydowanie wolę to miejsce niż zatłoczoną Solinę i zaporę. Na niewielkim cypelku znaleźć tu można wypożyczalnię wodnego sprzętu, a wzdłuż głównej ulicy małe restauracyjki. Wspaniałe miejsce na spacery. Leczy się tutaj m.in. choroby układu oddechowego i moczowego oraz choroby kobiece.



 Kilka godzin później gdy upał nie ustępował, a nam znudziło się plażowanie, chłodziliśmy się w Lesku pysznymi lodami, a niuniuś próbował nawet karmić nimi gołębie :D

 Ostatni wieczór na podkarpaciu spędziliśmy we wsi Ropienka (nazwa pochodzi od ropy - we wsi znajduje się zabytkowa kopalnia ropy naftowej, która powstała pod koniec XIX wieku i funkcjonuje do dziś! ). Mieszka tam kolejna ciocia i wujek:-) Zajmują się hodowlą różnych zwierząt: od kaczek i kur różnorakich po króliki, świnki, byczki, koty....istny raj dla dziecka. 



Tutaj kończy się nasza bieszczadzka opowieść, ale spokojnie...z pewnością jeszcze nie raz będziemy gościć w tej uroczej krainie


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz