Select Language

poniedziałek, 23 lipca 2018

Hintertux czyli lato na lodowcu w Austrii

Z czym się kojarzy lato? Wiadomo: wakacje, upał, plaża, morze, żagle, najmodniejsze kostiumy kąpielowe, góry, wędrówki, żagle, namioty, komary, lody... Mogłabym długo wymieniać. Postanowiliśmy zrobić mały żarcik i pójść pod prąd.

30 czerwca, podczas gdy tysiące ludzi korzystało z pięknej pogody i błękitnego nieba ciesząc się wysokimi temperaturami, my pakowaliśmy do plecaka spodnie narciarskie, termiczną bieliznę, czapki i rękawiczki. Zamarzyła nam się bowiem zima, a marzenia trzeba spełniać.
Wybraliśmy się na Hintertux - bardzo znany austriacki lodowiec żeby zasmakować zimy w środku lata.
Lodowiec Hintertux to jedyny czynny cały rok ośrodek narciarski w Austrii. Leży w Tyrolu, w malowniczej dolinie Zillertal.

Parkujemy przy dolnej stacji i biorąc przykład ze wszystkich udających się w stronę wyciągów narciarzy, od razu wskakujemy w cieplejsze ubrania. Miło zaskakuje nas kobieta przy kasie, bowiem informuje nas, że dzieciaki urodzone po 1/01/2009 korzystają z wyciągu na górę za darmo.
Wsiadamy więc do niewielkiego wagonika i ruszamy ku górze. Od razu planujemy wjazd na najwyższą stację, która położona jest na wysokości 3250 m n.p.m. Po dwóch przesiadkach jesteśmy na lodowcu, na stacji Gefrorene Wand.
   
Pierwszy szok - duuuużo śniegu, karuzela, szczyt Olperer (3.476 m n.p.m.) przypominający Mount Everest, górka do zjazdu na pontonach!  My jednak mamy swoje priorytety.
Tu na górze jest bowiem jaskinia lodowa. W małym kontenerze, tuż przy karuzeli można zakupić bilety i zobaczyć ten lodowy świat. Ale uwaga, jest tylko kilka wejść w ciągu dnia (10:30, 11:30, 12:30, 13:30, 14:30). Zwiedzać można ją z dziećmi powyżej 6 roku życia i konieczne są solidne nieprzemakające buty oraz rękawiczki.
  

Zabawne jest to, że jaskinia Ice Palast została odkryta dopiero w 2007 roku. Jej odkrywca wpadł do niej przypadkowo, około 200 metrów poniżej górnej stacji kolejki.  Panuje tu stała temperatura i wynosi około zero stopni Celsjusza. Jaskinię nazywa się tutaj lodowym pałacem. Wszystko tu przypomina pałac Królowej Śniegu, jest kryształowo-niebieskie.
 
Wszyscy jesteśmy zaopatrzeni w kaski, które kilka razy okazują się niezbędne. Różnicę poziomów w jaskini pokonuje się po drabinach, niejednokrotnie korzystamy też z oblodzonych lin, aby utrzymać równowagę (jest ślisko, stąpa się po lodzie, gdzieniegdzie są gumowe wycieraczki dla bezpieczeństwa). Mały Włóczykij bał się trochę wchodząc na pierwszą drabinę, ale po chwili chciał więcej takich atrakcji. Wisienką na torcie okazało się podziemne jezioro, które pokonuje się pontonem! Atrakcja nie z tej ziemi.
Po godzinie wychodzimy na powierzchnię. Zaskoczenie jest ogromne bowiem szczyt jest cały w chmurach, widoczność mocno ograniczona. Spory kłopot sprawia nam ponowne wejście około 200 m w górę, po śliskim, ośnieżonym zboczu, we mgle. Na tej wysokości organizm już trochę wariuje. Zaczyna boleć nas głowa, ale to jeszcze nie stanowi dużego problemu. Nadal doskonale się bawimy i cieszymy się śniegiem w czerwcu.
 Na wysokości 3250 m spędziliśmy około 3-3.5h. Po około 2h zaczęliśmy odczuwać bóle głowy, a nawet lekkie zawroty. To normalne jeśli od razu pokonuje się tak dużą różnicę wysokości. Postanawiamy zjechać kolejką niżej, na 2660 m n.pm., do stacji zwanej Tuxer Fernerhaus. Na tej wysokości jest całą potężna infrastruktura narciarska - wypożyczalnia i serwis sprzętu narciarskiego, restauracja, taras widokowy, wyciągi. Takie serce całego kompleksu. 
 Mamy farta, mgła tu jeszcze nie dotarła, ale pijąc kawę na tarasie nadal obserwujemy jak chmury schodzą powoli w dół. Nasze organizmy wracają do normy, ból głowy szybko mija. Jeszcze ciekawostka - obejrzyjcie teledysk do piosenki "Perfect" Eda Sheerana. Czy wiecie, że kręcony był właśnie w miejscu, w którym teraz jesteśmy? Na pamiątkę zostały w gablocie zdjęcia z autografami artysty.
  
Zjeżdżamy dalej. Do kolejnej stacji zwanej Sommerbergalm. Po drodze Adaś ma najwięcej frajdy obserwując całe stada biegających świstaków. Jest ich całe mnóstwo! Jesteśmy obecnie na wysokości 2100 m n.p.m., temperatura letnia, około 20 stopni, jesteśmy już przebrani w lżejsze ubrania. I tu jest czas dla rodzin z dziećmi. Plac zabaw, przepiękne punkty widokowe, restauracja i fantastyczne alpejskie łąki. Podczas gdy moje chłopaki poszli bawić się na jednym z mini placyków ja oglądałam rośliny. Eksplozja kolorów: róże, żółcie, błękity, fiolety i wszystkie odcienie zieleni. Kwitło absolutnie wszystko!

Pod koniec dnia zjechaliśmy na dół (stacja jest na wysokości  1700 m n.p.m.). Warto wiedzieć, że tuż obok dolnej stacji kolejki znajdują się ścieżki edukacyjne (bardzo łatwe trasy). Warto skorzystać.


7 komentarzy:

  1. Bardzo fajny wpis. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawie napisane. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ciekawie to zostało opisane. Będę tu zaglądać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem zachwycona tą relacją. Uwielbiam odkrywać takie miejsca.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mega wyprawa, aż chce się od razu tam ruszać

    OdpowiedzUsuń
  6. Cześć, dzięki za opis, wybieramy się za kilka dni. W którym miejscu tej wycieczki najlepiej obejrzeć lodowiec z bliska? Chodzi mi o to żeby było widać języki lodowca - na ogół jak jeździmy na nartach to ich nie widać bo są pod śniegiem. Dzięki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dotarliśmy do czoła lodowca:) Ale zajrzeliśmy do jego wnętrza - wybierzcie się do tej jaskini na samej górze bo warto.

      Usuń