Select Language

poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Beskid Śląski i Żywiecki w 3 dni

Dawno, dawno temu, kiedy byliśmy jeszcze studentami często wyskakiwaliśmy na 2-3 dni w górki.Mąż studiował w Gliwicach, więc grzechem  by było nie wykorzystać bliskiej lokalizacji Śląska od gór. Pojechaliśmy więc na majówkę pociągiem do Bielska, stamtąd autobusem do Szczyrku.
Trekking zaczęliśmy od Skrzycznego - najwyższego szczytu Beskidu Śląskiego (1257m n.p.m.), gdzie zjedliśmy śniadanko na karimacie i ruszyliśmy przed siebie w stronę Baraniej Góry, gdzie planowaliśmy nocleg w schronisku.
Dotarliśmy do Malinowskiej Skały (1143m) - jest to szczyt w pasmie Baraniej Góry  i od tej pory na szlaku w lesie towarzyszył nam śnieg. W sumie całkiem sporo tego śniegu jak na początek maja.
 

piątek, 25 kwietnia 2014

Piran - nadmorska perełka Słowenii

Pomyślałam dziś o miłośnikach wody, morza i nieco cieplejszych klimatów (tak, liczę na podziękowania) :)
Kilka chwil z naszej poślubnej podróży spędziliśmy na słoweńskim wybrzeżu namówieni przez sympatycznego Słoweńca poznanego w lublańskim hostelu (KLIK).

Miasteczko Piran jest niewątpliwie perłą okolicy. Zbudowane jest w stylu weneckim (było kiedyś twierdzą Wenecji). Nie jest dużym miastem, ale jego architektura i położenie na wysuniętym cyplu przyciąga rzesze turystów. Większa część miasta jest wyłączona z ruchu samochodowego, więc auto zostawiamy gdzieś na parkingu w okolicach portu. Sam widok na miasteczko z portu już bardzo nam się podoba.

czwartek, 17 kwietnia 2014

Niżne Tatry i liptowskie morze

Latem 2009 wybraliśmy się na kilkudniowe wakacje w Niżne Tatry. Celem naszym nadrzędnym był odpoczynek w ruchu, ale bez pośpiechu i ciśnienia na ilość zdobytych szczytów. Postanowiliśmy też pozwiedzać Spisz i Orawę, ale o tym kiedy indziej.
 "Zakwaterowaliśmy się" w namiocie na campingu w Liptowskim Trnowcu nad samiuśką  Liptowską Marą. Jest to największy zbiornik wodny na całej Słowacji, który powstał dzięki systemowi zapór na rzece Wag. Tam postawiliśmy nasz 4-gwiazdkowy brązowy hotel i codziennie wieczorami cieszyliśmy się takim widokiem:
Niżne Tatry to drugie pod kątem wysokości oraz pod kątem ilości turystów góry u naszych południowych sąsiadów. Pewnie wszyscy kojarzą Chopok, ale to nie on jest ich najwyższym szczytem. 
Pierwszego dnia naszej górskiej wyprawy wybraliśmy się właśnie na Chopok (2024 m n.p.m.). Wokół wyciągu ludzi mnóstwo, ale do szczytu trzeba jeszcze piąć się w górę po skałkach około 30 minut. Na to nie decydują się wszyscy, ale na szczycie i tak spory tłum. Szukamy więc ustronnego miejsca by rozstawić statyw i zrobić kilka zdjęć. Słońce grzeje niemiłosiernie, mnie jest zimno, bo hula mocno wiatr.

niedziela, 13 kwietnia 2014

Żylińska kraina i 2 zamki na deser

Sympatią bezgraniczną do słowackiej Żyliny zapałaliśmy kilka lat temu, gdy przy okazji wypadu w Beskid Żywiecki zrobiliśmy sobie dzień odpoczynku od gór i pojechaliśmy pociągiem ze Zwardonia właśnie do tego słowackiego miasta.
Żylina znajduje się ok. 50 km na południe od polsko-słowackiej granicy w Zwardoniu i liczy sobie ok. 70 tys. mieszkańców. Bywaliśmy tam kilkakrotnie. Miasteczko położone jest w dolinie rzeki Wag i z każdego jej miejsca roztaczają się panoramy na położony kilkanaście km dalej Park Narodowy Małej Fatry. My pospacerowaliśmy po starym mieście, rozkoszując się widokiem starych arkad na rynku i zabytkowego Kościoła Nawrócenia św. Pawła.
 


Z atrakcji, które znajdują się w mieście należy wspomnieć o zamku Budatin (który nie zrobił na nas większego wrażenia). Był tzw. zamkiem wodnym, który miał chronić szlak handlowy prowadzący z Węgier na Śląsk. W Żylinie znajduje się też fabryka samochodów Kia. Nawet z drogi robi wrażenie ta ilość stojących nowych i lśniących aut. 



























Nieopodal Żyliny położone jest malownicze i niewielkie Streczno (Strečno). Nad miasteczkiem na ponad stumetrowej skale nad Wagiem wznoszą się ruiny zamku z XIII wieku. Zdecydowaliśmy się zwiedzenie zamku od środka....ze słowackim przewodnikiem:) Zabawnie było, gdy próbowaliśmy zrozumieć słowa naszej przewodniczki:) Do zamku prowadzą dwa zrekonstruowane drewniane mosty zwodzone. Pokażę Wam również jak pierwotnie wyglądał zamek (makieta):

czwartek, 10 kwietnia 2014

Mała Fatra, Wielki Krywań, czyli przedmajówkowa wizyta na Słowacji

Zapytacie dlaczego przedmajówkowa, a nie majówkowa?
A już tłumaczę. W kwietniu 2009 r. gościliśmy się w okolicy Dąbrowy Górniczej na pewnym weselichu, a już wcześniej postanowiliśmy, że skoro będziemy mieli tak blisko w góry to trzeba taką okazję wykorzystać. Na majówce jak wiadomo - w górach tłumy.
Wyruszyliśmy zatem w kierunku Żyliny, potem Terchowej z mocnym postanowieniem dotarcia przed wieczorem do schroniska. Plan był taki - późnym popołudniem parkujemy gdzieś w dolinie Vratnej, potem wyciągiem w górę do przełęczy, a stamtąd pieszo do Chaty pod Chlebom i nocleg. A rano w góry. Na miejscu okazało się, że wyciąg jest nieczynny, więc z plecakami (bez mapy) ruszyliśmy w górę starając trzymać się blisko wyciągu. 
Na miejsce noclegu dotarliśmy późnym wieczorem. Okazało się, że jesteśmy jedynymi turystami w Chacie pod Chlebom. Wieczór spędziliśmy w miłym towarzystwie pracującego w schronisku Słowaka. Widok spod chaty był taki:

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Lekcja historii w Mniszewie

Pierwszy weekend kwietnia spędzaliśmy na Mazowszu. Wracając do domu mijamy miejscowość Mniszew, u zbiegu rzek: Pilicy i Wisły.

Na niewielkim wzgórzu tuż przy trasie 79 (Sandomierz-Warszawa) znajduje się Skansen Bojowy 1 Armii Wojska Polskiego.  Miejsce to ma upamiętniać walki 1 Armii Wojska Polskiego na przyczółku warecko-magnuszewskim z niemieckim okupantem w 1944 roku. Atak niemiecki załamał się pod Studziankami, gdzie Niemcy ponieśli ciężkie straty w wyniku kontruderzenia 1 Brygady Pancernej im. Bohaterów Westerplatte. Pisałam o tym TUTAJ  
W 1977 roku Mniszew został odznaczony Krzyżem Grunwaldu III klasy, za patriotyczną postawę miejscowego społeczeństwa w walce z hitlerowcami.
Parking oraz wstęp do skansenu jest bezpłatny. Nie sposób go przeoczyć bo tuż przy jezdni stoi czołg, który mocno zwraca na siebie uwagę przejeżdżających kierowców.

Zwiedzanie obiektu trwa ok. godziny. Spacerujemy ścieżką poprzez sosnowy las mijając kolejne eksponaty. Ubolewam nad tym, że z każdym rokiem sprzęt wygląda coraz gorzej - rdza, wandale i płynący czas działa na niekorzyść udostępnionego zwiedzającym sprzętu.

Obecnie w dobrym stanie zachowane są okopy, armaty przeciwlotnicze (część elementów jest ruchoma):