Select Language

piątek, 20 września 2013

Bieszczadzkie wakacje - dzień II - żubry, góry i jezioro

Jak zwykle obiecaliśmy sobie wstać skoro świt i gdyby nie Adaś to by nam się nie udało. O 7 rano nas zwlókł z łóżka i prosił aby wypuścić go na babcine podwórko. Oczywiście poleciał jak na skrzydłach do koguta i królików....a my spokojnie obmyślaliśmy plan dnia przy porannej kawie i kanapkach z serem nazywanych przez ciotkę Grażyną "parmigiano" ;-) I za Chiny Ludowe nie chciała się przestawić na słowo "parmezan" :-)
Zapakowaliśmy się w samochód i zaczęliśmy od odwiedzin u małej kuzynki Oli (z rodzicami na stałe mieszka w UK, do tej pory nie mieliśmy okazji jej poznać). Dzieciaki się pobawiły w Ustrzykach,  a pózniej ruszyliśmy w drogę w poszukiwaniu przygód.

Celem tego dnia (16-08) była pokazowa zagroda żubrów w Mucznym (INFO O ZAGRODZIE). Pierwszy przystanek zrobiliśmy sobie w Lutowiskach, bo nie sposób przejechać obojętnie gdy za oknem taki widok na Bieszczadzki Park Narodowy:

A potem prosto na żubry: do Mucznego. Mieliśmy pecha, bo akurat była pora karmienia i żubry były całkiem daleko od nas, ale dało się je zobaczyć. Ale w tamtych rejonach pustki...zapomniana okolica....i dobrze, bo my tłumów nie lubimy i omijamy jak się da ;-)
Postanowiliśmy zostać w okolicy jeszcze trochę i rozruszać trochę nogi (w końcu planowaliśmy iść w góry).  Adaś niczym młody Bóg biegał, skakał, właził na wszystkie drzewa, a nam zrywał wielkie liście (łopian??) i kazał nosić jak czapki.

 Po spacerach nadszedł czas na relaks, a jak relaks to woda! A jak woda w Bieszczadach to Solina!
Przed wieczorem nie ma tłumów, sporo ludzi zaszywa się w knajpkach, można spokojnie pospacerować po największej zaporze w Polsce.
Zapora w Solinie jest największą budowlą hydrotechniczną w Polsce o długości 664 m, wysokości 82 m i objętości betonu 760 000 m3.  




Synuś z podziwem patrzył na ogromne ryby pływające tuż przy zaporze (zakaz łowienia niestety), a następnie wdrapał się do łódki, która stała przy brzegu po drugiej stronie zapory:


Późnym wieczorem opuszczaliśmy Solinę, w zasadzie było już bardzo ciemno i dostaliśmy bęcki od ciotki, że przez cały dzień nie daliśmy znaku życia;-) A my po prostu nie mieliśmy czasu :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz