Select Language

sobota, 28 lutego 2015

KONKURS!



Mam pomysł na szybki konkurs.

Na naszym facebookowym fan page'u (klik) pod postem konkursowym należy zamieścić zdjęcie
własnych 3 włóczykijów (warunek konieczny: 3 osoby, nie więcej). W czwartek wylosujemy jedno zwycięskie zdjęcie, opublikujemy je na tablicy głównej z linkiem do bloga autora, a zwycięzcy prześlemy włóczykijowy kubek+nagrodę niespodziankę.
Na zdjęcia czekamy do środy 4 marca.

Każdy może dodać tyko 1 fotografię. No to kto pierwszy? 

piątek, 27 lutego 2015

Zrozumieć codzienność czyli wycieczka do Centrum Nauki Kopernik

No tak, wiem, wszyscy już byli tutaj dawno temu.
My się długo broniliśmy przed wizytą twierdząc, że dwulatek jest za mały na takie atrakcje. Czy to prawda? I tak, i nie, ale cieszę się, że poczekaliśmy do momentu kiedy Adaś będzie starszy i pobawi się tym, co go naprawdę interesuje. A i my zajmiemy się eksperymentami zamiast biegać za dzieckiem.

Na zabawę w Centrum Nauki Kopernik zabraliśmy Adaśka i Tomka.  Odstaliśmy z samego rana godzinę po zakup biletów, ale dzieciaki się nie nudziły. Przed budynkiem czekała na nich masa atrakcji: układanki, rysowanki, puszczanie wielkich baniek mydlanych.  A i przy wejściu znaleźli sobie chłopcy zabawkę w postaci robota, którym mogli sami sterować. I tak, na ich komendę, robot zmieniał kształt oczu, powtarzał zadane mu frazy, ruszał rękami, pokazywał obraz z kamerki. Godzina w kolejce minęła jak z bicza strzelił.
 
Na samym początku poszliśmy z dzieciakami do tzw. Galerii Bzzz. To fragment wystawy poświęcony dzieciom do 5 lat (trzeba poprosić o wejściówki do galerii przy kasie - są bezpłatne, wliczone w koszt biletu). Nasi chłopcy załapali się na warsztaty o ukrytym powietrzu. Ale to nie wykład czy doświadczenia ich tutaj zatrzymały na dłużej. Bawili się przednio testując i dotykając wszystkiego, co znaleźli w zasięgu oczu. Frajdę sprawiło im rozpoznawanie dźwięków (ciągnęli za liny, które wydawały odgłosy). Zatrzymali się dłużej przy kołeczkach, które po naciśnięciu tworzyły płaskorzeźby. 

piątek, 13 lutego 2015

Trieste - jedyne takie miasto we Włoszech

Dawno, dawno temu, balując w hostelu w Bratysławie poznaliśmy dwóch szalonych Włochów. Nie spodziewałam się wtedy, że przypadkowo poznane osoby, z którymi przegadaliśmy całą noc przy dobrych trunkach staną się dla nas świetnymi kumplami, a nasza znajomość przetrwa więcej niż kilka wymienionych później maili.

Zakumplowaliśmy się do tego stopnia, że zaczęliśmy się odwiedzać:) A dzieli nas, bagatela, 1200 km. Dobrze się składa, że 200-tysięczne Trieste leży na północno-wschodni krańcu Włoch, 150 km od Wenecji i kilkanaście km od granicy ze Słowenią (gdzie akurat
spędzaliśmy część urlopu w 2008 r.). Jadąc do włoskiego miasteczka spodziewamy się zazwyczaj czerwonych dachów, winnic, zabytków na każdym kroku. Triest pod tym kątem nas odrobinę zaskoczył. Nie ma tu setek zabytków, za to jest port. Widać tu także wpływy austiackie, zwłaszcza jeśli chodzi o regionalną kuchnię, ale o tym za chwilę.

poniedziałek, 9 lutego 2015

Muzeum Powstania Warszawskiego

Przez kilka lat mieszkaliśmy w Warszawie. Z rozrzewnieniem wspominamy wynajętą kawalerkę na Muranowie przy ul. Nowolipki, przysłowiowy rzut beretem do wielu miejsc, w których rozgrywało się piekło II wojny światowej. Podczas wojny ulica ta była włączona do warszawskiego getta,  a w trakcie powstania w getcie zabudowania zostały zburzone. Ocalał jedynie kościół pw. Świętego Augustyna, który mijałam 2x dziennie. Niedaleko naszego mieszkania mieścił się legendarny Pawiak, gdzie katowani byli więźniowie polityczni; w drodze na tramwaj mijałam wmurowane w chodnik tablice z informacjami, że tu znajdował się mur getta. Historia była więc na wyciągnięcie ręki.
 Aby chłonąć ją szybciej często odwiedzaliśmy Muzeum Powstania Warszawskiego przy ul. Grzybowskiej. Ostatni raz wybraliśmy się w styczniu, całą rodziną, bo nasze dziecko od jakiegoś czasu zadaje pytania dotyczące wojny w Warszawie. Ponadto uznaliśmy, że jest na tyle duży aby częściowo zrozumieć co tak naprawdę działo się w mieście, jak wielką nadzieję i wiarę mieli Polacy, którzy 1 sierpnia 1944 postanowili rozpocząć powstanie, które dla niektórych z góry skazane było na porażkę.