Krążą o nim legendy wśród znajomych, którzy tam byli. Słuchalismy ich wrażeń z małą zazdrością, aż w końcu we wrześniu przy okazji wizyty w Ustroniu u przyjaciół ze studiów Łukasza, postanowiliśmy zobaczyć miesce, w którym dziczyzna jest na wyciągnięcie ręki! Sami zobaczycie czy ta teoria jest prawdziwa.
Leśny Park Niespodzianek (bo o nim mowa) mieści się właśnie w Ustroniu na zboczu góry Równicy. Nie ma tu równiutkiego asfaltu, ale za to są normalne górskie ścieżki pełne kamieni i korzeni drzew. Zwierzęta mają tu warunki prawie jak w środowisku naturalnym. A przecież jest to zoo, tylko nieco inne. Co wyróżnia to miejsce? Mamy tu możliwość obcowania ze zwierzętami, które nie są pozamykane za kratami. Chociaż te nieco groźniejsze za kratkami siedzą.
Już na wejściu witają nas sarny i dorodny daniel, który dał się nakarmić pokrzywami zebranymi przez Adasia.
Dziczyzna na wyciągnięcie ręki - a nie mówiłam? :) Dziko puszczone zwierzaki są przyzwyczajone do obecności człowieka, dość ufnie podchodzą, dają się głaskać i karmić smakołykami, które można nabyć na terenie parku. Ale gwałtowne ruchy je płoszą. Nam od początku spaceru towarzyszy alpaka, chodzi za nami jak pies.
Na terenie parku spotkamy jeszcze m.in. dziki, kozy, szopy pracze, muflona, muła, a nawet wietnamską świnkę. W górnej części parku znajduje się sokolarnia i sowiarnia. Spóźnilismy się na pokaz lotów ptaków drapieżnych, ale i tak mogliśmy podziwiać z bliska jastrzębie, orły, pustułkę i inne piękne ptaszyska.
Nie spóźniamy się natomiast na pokaz lotów sów. Zaręczam, że widok sów latających tuż nad głową lub tuż przy nogach daje niesamowite emocje.
Na terenie parku tuż przy sowiarni koniecznie trzeba wejść do Centrum Edukacji Przyrodniczo Leśnej. Dzieci dowiedzą się z jakich kontynentów pochodzą najsłynniejsze zwierzęta świata.A przy okazji zobaczyć tam można ekspozycję trofeów myśliwskich (poroża).
Na spacerowej ścieżce spotkać możemy alejkę bajkową - małe drewniane domki z pstryczkiem. Pstryczek uruchamia postacie w domku i zaczyna snuć się bajkowa opowieść. Jest bodajże 11 bajek, ale niestety domki po 5 minutach wyłączają się.
Świetnie się we troje bawiliśmy odkrywając tajemniczą zawartość pewnych drewnianych skrzynek. Przez małe otwory dotykaliśmy różnych przedmiotów i próbowaliśmy odgadnąć co to jest. Ja trafiłam na żuchwę, Adaś na kamień rzeczny, Łukasz na kawałek skóry z sierścią.
Jednak cały czas czujemy na swych plecach oddech zwierzyny. Kiedykolwiek byśmy sie nie odwrócili mamy za sobą tych jegomościów:
Na terenie parku są także punkty widokowe, jednak tego dnia widoków nie było. Przez cały nasz pobyt kropił deszcz z małymi przerwami. Więc nawet nie zobaczyliśmy pobliskiej Czantorii.
Na koniec pozostawiam takie migawki i życzę wszystkim by mieli okazję zobaczyć to fajne miejsce, w którym zwierzęta wydają się być szczęśliwe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz