Select Language

wtorek, 29 września 2015

Plantacja dyń - jedyne takie miejsce w okolicy

Mamy piękną jesień. Słoneczną, ciepłą, taką jaką lubię. Szkoda marnować ostatnich ciepłych dni na siedzenie w domu. W ostatnią niedzielę wybraliśmy się na spacer do pobliskiego Wieliszewa. Kilka dni wcześniej znalazłam w sieci informację o sporej plantacji dyń i  postanowiliśmy obejrzeć najbardziej kuriozalne okazy.

W Dyniolandzie (bo tak nazywa się to miejsce) można znaleźć około 60 gatunków dyń z całego świata. Trafiliśmy na czas, w którym plony zostały już zebrane i posegregowane wg gatunków. Ponadto przy każdym rodzaju dyni znaleźć można tabliczkę z jej nazwą. Niektóre są naprawdę trudne do wypowiedzenia. Wszystkiego można tu dotknąć, obejrzeć i powąchać, o wszystko można zapytać, a co najważniejsze - każdą dynię można kupić!
 
Co należy wiedzieć o dyniach?
Są roślinami jednorocznymi.  Mają walory odżywcze (głównie beta-karoten oraz mnóstwo witamin). Posiadają właściwości odkwaszające organizm oraz są moczopędne. Spożywać możemy ich miąższ pod postacią m.in. zup, ciast lub przetworów oraz pestki będące źródłem nienasyconych kwasów tłuszczowych. Bardzo zdrowy jest olej z pestek dyni i pasuje do wielu sałatek.




Oprócz samych warzyw dzieci znalazły sobie rozrywkę. Biegały wewnątrz małego słomianego labiryntu, próbując odnaleźć drogę do wyjścia. Wielką frajdę sprawiły Adasiowi słomiane zwierzaki, zwłaszcza krowa, którą można było....wydoić:-) I ta czynność nie sprawiła mu większych problemów. W Dyniolandzie znaleźliśmy także dwa kozły, świnkę wietnamską, królika, psa oraz dwa koty. Nie brakowało zatem atrakcji dla dzieci. Jak się okazuje, niewiele trzeba do szczęścia. Można się dobrze bawić bez placu zabaw, używając własnej dziecięcej wyobraźni i wszystkiego, cio znajduje się wokół. Najlepsza zabawa była ze słomą.
Wszyscy byliśmy pod wrażeniem dyni z gatunku Atlantic Giant. Te dynie to giganty, mogą osiągnąć wagę do 1 tony. W tunelu pod folią okazale prezentują się jeszcze rosnące tykwy, które można wysuszyć po zbiorach i robić z nich cuda! Pewnie kojarzycie lampy z tykwy w znanej sieci restauracji:-)
Żałowałam ogromnie, że nie wzięliśmy ze sobą termosu z herbatką i kanapek, bo z pewnością zostalibysmy dłużej niż 2 godziny. Jest tu miejsce na ognisko, ławeczki, hamaki, leżaki. Wokół kolorowo i cicho, z dala od zabudowań i ulic. Szczere pole. Miejsce do odpoczynku idealne i położone jakieś 100 metrów od Narwi. Wrócimy tu pewnie w październiku po zakup niebanalnej dyni na halloween.
  



1 komentarz:

  1. Batdzo podobał mi się ten wpis. Proszę o podpowiedź i wskazówki, czy można tam dotrzeć z Wwy komunikacją np. SKM.

    OdpowiedzUsuń