Select Language

środa, 7 października 2015

O "wilkach" z podkętrzyńskich lasów

8 na wschód od Kętrzyna rozciągają się mocno zalesione tereny. W tym gąszczu nieopodal miejscowości Gierłoż znajduje się jedna z największych atrakcji Warmii i Mazur. 
Mowa oczywiście o Wilczym Szańcu - Wolfschanze - ruinach dawnej kwatery Hitlera i jego najbliższych współpracowników.  
Dużo opowiadaliśmy Adasiowi o wojnie i Hitlerze, więc naturalną koleją jest pokazanie mu tak ważnych miejsc związanych z historią. Nie mogło nas zabraknąć również w Gierłoży.
Podczas II wojny światowej w Europie było kilka takich kwarter, które łączyło wiele cech wspólnych. Wszystkie budowane były z dala od miast, w otoczeniu bagien, na trudno dostępnym terenie leśnym. Na górze bunkrów rozsypywana była ziemia i sadzone drzewa, co czyniło Wilczy Szaniec praktycznie niewidocznym dla lotników. Również jego położenie - w rejonie Wielkich Jezior Mazurskich znacznie uniemożliwiało dotarcie do niego wojskom lądowym.

Zamaskowane supertajne miasteczko zaczęto budować na ówczesnym terenie Prus Wschodnich w 1941 roku (pod pozorem budowy zakładów chemicznych). Powstało około 100 zabudowań drewnianych i80 budynków stałych, w tym schrony, baraki, 2 lotniska, elektrownia, dworzec kolejowy, urządzenia klimatyzacyjne, wodociągi, ciepłownie. Główna ścisła strefa, gdzie mieszkał Hitler i jego generalicja, miała ok. 2,5 km2. Najmocniejsze schrony miały ściany o grubości 4-6 m i strop gruby do 8 m.  Główne bunkry nie posiadały okien i kształtem przypominały prostokątne bloki betonowe lekko zwężające się do góry a do ich wnętrza prowadziło kilkoro drzwi.
Warto zwrócić uwagę na zabudowania, w których mieszkał i pracował Hitler, Bormann czy Goering. W Wilczym Szańcu gościł także Benito Mussolini.
Adolf Hitler przybył do Wilczego Szańca 24 czerwca 1941 roku. Tu spędził ponad 800 dni. W jego bunkrze mieściły się pomieszczenia osobiste (np. sypialnia czy gabinet) oraz pokoje dla obsługi, sekretarek, ochrony, osobna kuchnia (Hitler był wegetarianinem). 3 lata później kwaterę zamieszkiwało około 2 tysięcy osób.  
 Teren zabezpieczony był zasiekami z drutu kolczastego oraz polami minowymi o szerokości od 50 do 100 m. Co kilkaset metrów ustawione były kilkunastometrowej wysokości drewniane wieże obserwacyjne, a na terenie suchym także betonowe stanowiska ckm. Cały obszar kwatery składał się z.trzech stref bezpieczeństwa, przez które w 1944 roku udało się przemycić bombę jednemu z niemieckich pułkowników. 
Operację Walkiria czyli zamach na Hitlera przeprowadził  20 lipca 1944 roku pułkownik Wermachtu Claus Schenk von Stauffenberg. Podłożył on bombę w sali narad Wilczego Szańca. Wybuchła o 12:42, a przed godziną 13:00 Stauffenberg wsiadał do samolotu odlatującego do Berlina. Hitler wyszedł z zamachu przygłuchy i ranny w rękę. Zamach się nie udał. Na pamiątkę tamtego wydarzenia w kwaterze umieszczono tablicę pamiątkową.
A tyle zostało z sali narad:
W październiku 1944 roku oddziały Armii Czerwonej dotarły do wschodnich granic Prus Wschodnich. Z tego powodu 20 listopada 1944 roku główną kwaterę przeniesiono do Zossen w pobliżu Berlina. Dwa dni później, wydano rozkaz zniszczenia Wilczego Szańca. Jego wykonanie nastąpiło nocą z 24 na 25 stycznia 1945 r. Potężne betonowe kloce leciały w powietrze na odległość 20-30 metrów. Dzięki temu do tej pory widać bardzo dokładnie jak grube mury posiadały bunkry, jak potężne były to zabudowania. Do wielu z nich można wejść "legalnie", do kilku weszliśmy razem z grupą turystów. Dobrze mieć ze sobą sweter i latarkę oraz wygodne i zabudowane obuwie (jest mokro, ciemno, wystają pręty zbrojeniowe). Wyszliśmy stamtąd po jakichś 2,5 godziny z wypiekami na twarzy tłumacząc Adasiowi znaczenie metafory "wilczy szaniec". I chyba nam się udało.
Po wojnie saperzy rozminowywali okolice przez 10 lat, rozbrajając około 55 TYSIĘCY min. Do tej pory nie ma pewności, czy wszystkie miny zostały unieruchomione, dlatego na trasie postawione są tabliczki aby nie zbaczać z leśnych dróg.
Obiekt udostępniony jest dla zwiedzających od rana do zmroku. Samochodem dojedziemy pod samo wejście do Wilczego Szańca, tu jest także parking. Warto zebrać się (nawet z przypadkowymi ludźmi) w grupę i skorzystać z usług przewodnika. Można również (tak jak my) zakupić mapę obiektu z dokładnymi opisami i zwiedzać na własną rękę, swoim tempem. A zwiedzanie wymaga dużej wyobraźni, bo bunkry są mocno zniszczone. Mimo wszystko miejsce jest obowiązkowym punktem dla pasjonatów historii oraz turystów odwiedzających Warmię i Mazury.






2 komentarze:

  1. Wilczy szaniec zwiedzałam kilkakrotnie, bunkry, choć mocno zniszczone, robią wrażenie nawet po tylu latach. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń