Select Language

środa, 19 marca 2014

Dzień w słoweńskiej stolicy - Lublanie

Wymyśliliśmy sobie z mężem urlop pod koniec września 2008 roku nietypowo. Postanowiliśmy sobie po prostu pojeździć po Europie przez 2 tygodnie. Odwiedziliśmy kilka fajnych miast i miejsc. Dziś kierunek -> Ljubljana! Stolica Słowenii!
Położona jest nad rzeką Lublanicą i liczy około 250 tys. mieszkańców (czyli mniej więcej tyle co Częstochowa czy Radom).
Pojechaliśmy tam starym 14-letnim Cinquecento, nie mając konkretnego planu co mamy zobaczyć. Miało być na luzaka i tak było. Zakwaterowaliśmy się w jakimś hostelu 10 min spacerkiem od centrum miasta i nawet nie rozpakowując gratów udaliśmy się wieczorem na spacer po mieście i kolacyjkę. Zaczęliśmy od serca miasta - Placu Persena (Prešernov trg). To taki lublański "rynek", przy którym zbudowano słynny biały Trójmost - znajduje się on na miejscu, starego, drewnianego mostu, który łączył północno-zachodnią Europę z Bałkanami. Akurat w tym czasie odbywało się tam bicie rekordu Guinnesa w grillowaniu czy robieniu kebaba (nie pamiętam). Udaliśmy się zatem na dalszy spacer po starym mieście, które przedstawiam Wam poniżej na fotografiach. 
 

  
 Po drodze natknęliśmy się na Uniwersytet (na zdjęciu poniżej), zobaczyliśmy tez Bazylikę Św. Mikołaja, rausz miejski.
Słoweńców dzieli uwielbienie do 2 gatunków piwa (tak, w tym kraju są tylko 2 rodzime trunki tego typu). My piliśmy oba, oba nam smakowały:) W hostelu tez mieliśmy przygodę. Zasypiając było nas dwoje, a budząc się - troje! Dokoptowano nam w nocy do pokoju (mieliśmy 4-kę i uprzedzano, że tak może się wydarzyć) rodowitego Słoweńca, który powitał nas rano robiąc niespodziankę swoją obecnością, a dzięki któremu zdecydowaliśmy się jeszcze pojechać do Piranu:)
 
Kolejny dzień upłynął nam pod znakiem spacerów i zwiedzania miasta. Dwa brzegi Lublany spięte są mostami, z których najciekawszy to Most Smoków. Krąży legenda, że jeśli przez most przejdzie dziewica - smoki pomachają ogonami;-) 
 A potem już prosto na Ljublanski Grad z XVI w. - czyli na zamek, który wznosi się na wzgórzu praktycznie w centrum miasta.
 Potem poszwędaliśmy jeszcze po starówce, zwiedziliśmy park Tivoli, zjedliśmy obiad i wczesnym popołudniem ruszyliśmy dalej....


3 komentarze:

  1. Jej jak ładnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie Słowenia kojarzyć się już zawsze będzie z jaskinią w Postojnej. Jeden z "cudów" jakie widzieliśmy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ja zakochana jestem w słoweńskich jeziorach Bohinj i Bled. Byliście?

      Usuń