Tuż po świętach Bożego Narodzenia wczesnym rankiem wyruszyliśmy na Dolny Śląsk. Celem naszej wycieczki były odwiedziny mojego brata, który mieszka pod Wrocławiem. To już druga Adasiowa wyprawa w tamte strony. Pierwsza była pół roku wcześniej i wspominałam o niej TUTAJ.
Pierwszy wieczór spędziliśmy włócząc się po wrocławskim starym mieście, które jest o wiele barwniejsze i ciekawsze niż to w stolicy czy Krakowie. Przy okazji trwały przygotowania do wielkiej imprezy sylwestrowej.
Kolejny dzień to niespodziewana wizyta w kilku miejscach. Na początek - pałac w Pawłowicach (dzielnica Wrocławia). Obecnie mieści się tu siedziba Akademii Rolniczej:) Wygląda imponująco.Drugi punkt wycieczki to Zamek Topacz w miejscowości Ślęza (niedaleko Bielan Wrocławskich - dzięki Miś!)). Zamek obecnie przekształcony jest na hotel i centrum konferencyjne. Więcej o zamku TU. Tuż przy nim znajduje się siedziba Muzeum Motoryzacji, które także odwiedziliśmy (O MUZEUM).
My jednak spragnieni byliśmy przyrody. Nie miasta, nie muzeów czy pięknych wnętrz, ale przestrzeni. W poniedziałek (30/12) wyruszyliśmy po śniadaniu w stronę zamku Czocha, który planowaliśmy zobaczyć tego dnia. W połowie drogi zmieniliśmy jednak zdanie i skręciliśmy w stronę Karkonoszy:):):) Postanowiliśmy zrobić dziecku niespodziankę i zabrać wyciągiem krzesełkowym na Szrenicę, a w drodze powrotnej odwiedzić starych znajomych w Jeleniej Górze.
Niby "tylko" 150 km od Wrocławia, ale droga w góry dłużyła nam się bardzo. Nareszcie dotarliśmy do Szklarskiej Poręby, założyliśmy ciepłe ubrania i chwile później siedzieliśmy z Adasiem na krzesełkach, które wiozły nas ku szczytowi. Synuś był zachwycony. Nowe wrażenia, wysokość, przestrzeń. Niestety jego radość trwała niezbyt długo. Na szczycie wiało okropnie (gwałtowne podmuchy wiatru sprawiały, że mimo -3,5 st dało się odczuć ok. -10 st). Zrobiliśmy zatem kilka zdjęć na śniegu, pospacerowaliśmy kilkanaście minut i ruszyliśmy na dół. Mimo wszystko zadowoleni byliśmy z widoków i górskich klimatów.
Na dole zjedliśmy gorący obiadek i za chwilę jechaliśmy do Jarka i Ady do Jeleniej Góry na kawę i długo oczekiwane spotkanie. Trochę obawiałam się, że dziecko będzie się nudziło w towarzystwie czworga dorosłych tymczasem 2 psy i tatuś przebrany za rycerza stały się dla Adasia atrakcją wieczoru.
Potem był już tylko Sylwester, który rozpoczął się tak:
....a tak się zakończył!
Dolny Śląsk to istna skarbnica miejsc do zobaczenia. Zapraszam do siebie, może skorzystacie z podpowiedzi planując kolejny wypad w tamte rejony.
OdpowiedzUsuńhttp://pilotzmalopolski.pl/kotlina-klodzka-dla-dzieci/
http://pilotzmalopolski.pl/kotlina-klodzka-nie-tylko-dla-dzieci/
http://pilotzmalopolski.pl/dolnoslaskie-swiatynie-perelki-europejskiego-baroku/