Select Language

wtorek, 9 września 2014

Groźne Pilsko i całkiem przyjemna Hala Miziowa

Początek września nie rozpieszczał nas pogodą, ale po kilku deszczowych dniach w końcu przyszło wymarzone słońce. Od dawna mieliśmy chrapkę na Beskidy. Aby zachęcić naszego 3,5 latka do górskich wojaży obiecaliśmy mu, że najbliższą noc spędzi w górskiej chatce, która stoi bardzo, bardzo wysoko w górach. Spakowaliśmy plecaki w Korbielowie na parkingu i zaczęliśmy wspinać się żółtym szlakiem w kierunku Hali Miziowej. Mapa mówiła 1h30min, znaki 2h. Ludki polecali nam ten szlak ze względu na dziecko, mówili, że 1/3 drogi pokonuje się po asfalcie, co szybko okazało się bzdurą. Asfalt skończył się po 200-300 m, a zaczęła się prawdziwa górska droga - płynące strumyki pod stopami, drewniane kładki, skoki po mokrych kamieniach i  niełatwa droga na szczyt przez las. 
  


Adaśko po godzinie zaczął marudzić, częste przystanki pozwoliły po 2h 30min wejść na Halę Miziową. Po drodze prawie zero widoków, szliśmy cały czas lasem - może to i dobrze, bo nie przepadam za ostrym słońcem na wejściu.W schronisku godzinny odpoczynek na coś do jedzenia i regenerację i postanawiamy, że na Pilsko wejdziemy jeszcze dziś póki ładna pogoda i dobre chęci:) Ruszamy zatem po żółtych znakach, które mówią, że jeszcze 30 min wspinaczki przed nami.  
 Najpierw dokoła zboczem góry, potem przedzierając się przez kosodrzewinę i pożerając jagody (jest ich jeszcze mnóstwo!) widzimy, że im wyżej tym pogoda coraz mniej wyraźna. Gdy dochodzimy na polski (niższy) wierzchołek Pilska - Górę Pięciu Kopców na wysokość 1542 m n.p.m. pogoda załamuje się. Widoczność spada nam do kilkunastu metrów, wieje bardzo mocno, jest zimno. Zakładamy polary, kurtki i wszystko co ze sobą mamy. Adasiek mówi, że nie może oddychać przez ten wiatr, więc podejmujemy decyzję o zejściu do schroniska. Zawracamy mając zaledwie 10 minut do głównego wierzchołka po słowackiej stronie. Zabrakło nam ostatnich 15 metrów, ale nie chcieliśmy na siłę pchać dziecka w tę pogodową zawieruchę, nie mając pewności czy za chwilę nie zacznie się ulewa. Do schroniska schodzimy innym, czarnym szlakiem i odwracamy się co chwilę z nadzieją, że te chmury jednak przegonił wiatr, ale droga na szczyt wciąż wygląda tak:
A kilkanaście minut pózniej, na stromej ścieżce w kierunku schroniska mamy już takie widoki:
 

 Ten wieczór spędzamy na ławce pod schroniskiem siedząc, gadając i wysyłając pozdrowienia do znajomych.
Rankiem kolejnego dnia spoglądamy ostatni raz w kierunku błękitnego nieba nad Pilskiem i zaczynamy schodzić. Robimy ostatnie fotki pod schroniskiem i schodzimy, tym razem na rozwidleniu wybieramy szlak zielony do Korbielowa, żeby nie wracać tą samą drogą, którą tu przyszliśmy. W górach jeszcze piękne lato.
 Od samego rana mamy przepiękne widoki na Babią Górę. Żałuję bardzo, że nie zobaczyliśmy ani Tatr, ani Małej Fatry ze szczytu Pilska.
  
 

 Wybór zielonego szlaku to strzał w 10-kę. Mało lasu, droga przez Polanę Walacową, trawy i widoki. I utwierdzam się, w przekonaniu, że królowa jest tylko jedna:-) Oto i ona:
  
Ostatnie 30 minut to ostre zejście w dół, pod wyciagiem, a potem nudnym asfaltem. Robię więc ostatnie zdjęcia, łapię mocno Adasia za rękę aby mi się na tych  ruchomych kamieniach nie zabił. Wygląda jednak na to, że pomimo naprawdę sporego wysiłku maluch dobrze się bawił. A w Korbielowie, tam gdzie zaczyna się żółty szlak jest plac zabaw, na którym Adaś w sposób tajemniczy odzyskał siły :)

A dla zainteresowanych zamieszczam przebieg całej naszej trasy - kliknij na ikonkę

Trasa Korbielów ↔ Korbielów w serwisie mapa-turystyczna.pl



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz