Oj się działo:) Od rana do wieczora, podczas pobytu w Jeleniej Górze atrakcji nam nie brakowało.
Zaczęło się w grudniu 2013 gdy, przy okazji spotkania, znajomi zaprosili nas na dłuższy pobyt do swojego mieszkanka w Jeleniej Górze. W czerwcu nadarzyła się okazja do wyjazdu na Dolny Śląsk i oczywiście skorzystaliśmy z zaproszenia:) Najwięcej radochy miało nasze dziecko, bo od progu zostało przywitane przez dwa ogromne 45 kg pieseczki - Lukasa i Zoriona. Psy co chwilę go przewracały i miały radochę ze spotkania z dzieckiem.
W pierwszej kolejności postanowiliśmy udać się do centrum miasta, które zawsze traktowaliśmy po macoszemu - zawsze mijaliśmy je obwodnicą. A szkoda, bo miasteczko urocze i malowniczo położone w kotlince między Karkonoszami, Górami Izerskimi, Rudawami Janowickimi.
Na rynku kupujemy lody, siedzimy i gadamy, i gadamy, i gadamy. Czworo dorosłych, dwa psy i nasz mały Adaś.
Samo stare miasto jest naprawdę stare - nie ucierpiało podczas II wojny światowej. Na każdym kroku widać dbałość o szczegóły - kwiaty, kolorowe fasady kamienic wolne od reklam i plakatów. Adasiek biegał po rynku ciągnięty przez psy, a największa tragedia jaka go tu spotkała to pożarcie jego porcji lodów po cichaczu przez Zorionka:)
Niektórych turystów może zdziwic stojący na rynku tramwaj. Jest to pamiątka po dawnej sieci tramwajów, która znajdowała sie na terenie Jeleniej Góry i okolicznych miejscowości. Ostatni pożegnalny kurs tramwaju z Jeleniej Góry do Cieplic odbył się w 1969 r.
Kolejnym miejscem, które dane nam było odwiedzić były pobliskie Cieplice - miejscowość uzdrowiskowa z parkiem zdrojowym i basenami termalnymi. Termy, no cóż, basen jak basen, z możliwością kapieli na zewnątrz. Pływaliśmy tam do 22.30, po ciemku, w blasku kolorowych świateł ledowych, byliśmy wówczas jedynymi ludźmi w wodzie.
Kolejnym miejscem, które dane nam było odwiedzić były pobliskie Cieplice - miejscowość uzdrowiskowa z parkiem zdrojowym i basenami termalnymi. Termy, no cóż, basen jak basen, z możliwością kapieli na zewnątrz. Pływaliśmy tam do 22.30, po ciemku, w blasku kolorowych świateł ledowych, byliśmy wówczas jedynymi ludźmi w wodzie.
W samym centrum Cieplic znajduje się pałac Schaffgotschów - obecnie siedziba filii Politechniki Wrocławskiej.
Znajomi zabrali nas również w jedno, bardzo ważne dla nich miejsce. Rębiszów to wioska w Górach Izerskich, położona ok. 20 km od Jeleniej Góry. Tu stanie kiedyś dom naszych przyjaciół, a póki co działkę zamieszkują konie huculskie i owce. I możecie je obejrzeć tu: farmaform.blogspot.com
Zwierzęta bardzo przyjazne, pozwalały naszemu dziecku na głaskanie i czesanie. Nie uciekały, spokojnie stały, były bardzo ufne. Adasiek z radością czesał każdego z nich, a ja przytulałam wszystkie z osobna. Podchodziły do nas same.
W Rębiszowie byliśmy również gośćmi w pewnym starym domu. Miałam wielką przyjemność zwiedzić zakamarki ponad stupięćdziesięcioletniej chaty, słuchając przy okazji marzeń i planów właścicielki dotyczących wykończenia i przeznaczenia chaty. Dom jest wspaniały i pełen dobrej energii, a ja podziwiam właścicieli za optymizm, z jakim podchodzą do remontu generalnego. Dodam, że większość prac przeprowadzają własnymi siłami, a ich dokonania można śledzić na blogu czule-inkwizytorium.blogspot.com
Podczas tych kilku dni spędzonych w Jeleniej Górze nasz mały włóczykij najlepiej wspomina zabawy z psami. Dwie bestie tak go polubiły, że pchały się ochoczo do naszego łóżka i musieliśmy spać w pięcioro, a nad razem mieliśmy bardzo soczyste całusy. Ale sami przyznajcie - czyż nie są wspaniałe?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz