Select Language

wtorek, 1 lipca 2014

Czy Adaś zdobył najwyższy szczyt w Czechach? Było blisko....

Jeden dzień z naszych tegorocznych wakacji chcieliśmy przeznaczyć na spokojny  spacer. W końcu dziennie pokonywaliśmy setki km samochodem, a na pieszo kilkanaście. Potrzebowaliśmy zwolnić nieco tempo zwiedzania choćby przez 1 dzień. W ramach "relaksu" udaliśmy się w góry:) Ale spokojnie, mieliśmy do Karpacza zaledwie 20 km, a wypad wymyśliliśmy sobie popołudniową porą. Nie było więc mowy o długim trekkingu, jeszcze z dzieckiem. Na celownik wzięliśmy najwyższy szczyt czeski, ale jaki - dowiecie się za chwilę.

Z racji tego, że wyruszaliśmy w góry ok. 14:00 postanowiliśmy skrócić sobie nieco trasę i wjechaliśmy wyciągiem na Kopę (1340 m n.p.m.). Nie muszę mówić, że krzesełka jadące w górę i drzewa pod stopami to niezła frajda dla dziecka. Adasio był zachwycony!
Z górnej stacji wyłoniła się królowa - Sněžka.
Śnieżka ma 1602 m n.p.m. i jest najwyższym szczytem Czech oraz całych Karkonoszy! Kiedyś zdobywaliśmy ją pieszo od początku do końca o czym pisałam TUTAJ - KLIK.
Od górnej stacji 15-minutowym spacerkiem dochodzimy do schroniska Dom Śląski i tu zastanawiamy się czy w 1,5-2h godz uda nam się z Adasiem wejść i zejść ze Śnieżki. Dlaczego goni nas czas? A dlatego, że za 2h mamy ostatni zjazd wyciągiem, który obiecaliśmy naszemu synkowi. Czy zdążymy? Nie sądzę, od schroniska na szczyt znaki pokazują 30 minut dla przeciętnego piechura. Szlak bardzo stromy, musimy liczyć 2x 30 min (dwie strony), jakies 30 min na szczycie plus 10-20 min od schroniska do wyciągu. Zapada decyzja, że nie zdążymy wejść na szczyt z Adasiem i zdążyć z powrotem na Kopę w tak krótkim czasie. Ale idziemy sobie całkiem fajnym tempem chociaż kawałek do góry. Wybraliśmy tę stromą ścieżkę, a nie łagodną Drogę Jubileuszową.

Wtedy Adaś zapytał co tam jest na górze. Odpowiedziałam, że taki statek kosmiczny dawno temu wylądował właśnie tu. On mi na to, że chce go zobaczyć. Od tamtej pory nasza wędrówka nabrała tempa. Dziecko mocno zmotywowane, trzymając mnie za rękę zaskakująco szybko pnie się ku szczytowi. W końcu trzeba ten statek kosmiczny zobaczyć z bliska! Szlak łatwy nie jest, maluch co chwila ślizga się na skałach, ale trzymam go mocno.

 
Chwilę później - patrzcie Państwo i podziwiajcie - jesteśmy na Śnieżce! Najwyższym szczycie Czech. Było blisko......do tego byśmy zrezygnowali z wejścia. Synuś dostał brawa od kilku osób siedzących na górze i od razu pomknął do środka stacji meteorologicznej będąc dalej w przeświadczeniu, że eksploruje właśnie statek kosmiczny. My patrzymy na zegarek i nie wierzymy oczom: czas wejścia: 20 minut! WOW. NA szczycie spędzamy kilka chwil i robimy szybką dokumentację fotograficzną.
Obserwatorium Meteorologiczne na Śnieżce - pełni od 1976 roku funkcje pomiarowe.  Stojącą obok Kapliczkę św. Wawrzyńca zaczęto budować w 1655 roku, a ukończono w 1681 r! Co roku w dniu św. Wawrzyńca, 10 sierpnia, odbywa się na wysokości 1602 m n.p.m. msza święta.
 
  
Jeszcze jedna ciekawostka - Czesi mają na Śnieżce pocztę:)
 
 
Na szczycie nie byliśmy zbyt długo. Postanowiliśmy zejść tą samą drogą. Skoro wchodziliśmy tylko 20 min to tyle samo będziemy schodzić. Zejście po stromym zboczu okazało się trudniejsze dla Adasia niż sądził. Ale trzymając mocno za ręce oboje rodziców bezpiecznie i bez przygód zeszliśmy najpierw do Domu Śląskiego, a potem już, Adaś zupełnie samodzielnie, na Kopę. Zdążyliśmy jeszcze zrobić zdjęcia.
 
 
I wiecie co? O 16:30 wyciąg miał zabrać ostatnich pasażerów z góry. My byliśmy o 16:25, chociaż od Śnieżki psychicznie przygotowani na to, że jednak zejdziemy do Karpacza o własnych siłach. Nasze dziecko jest fantastyczne - swoim wejściem pokazało, że ma charakter, a przy okazji sprawiło nam ogromną frajdę z ponownego wejścia na te piękną górę!








1 komentarz:

  1. Rok temu, kiedy dojeżdżając do Karpacza Tosia zobaczyła Śnieżkę, powiedziała, że chce na nią wejść. Byliśmy do tego nastawieni nieco sceptycznie, nie wiedzieliśmy jakim będzie piechurem, czy da radę wejść tak wysoko. Ale udało się, zdobyła Śnieżkę:) Dzieci w górach potrafią zaskoczyć:)

    OdpowiedzUsuń