Majówka 2010 roku była wyjątkowa pod wieloma względami. Dla nas najważniejszy był fakt, że .... byłam w 2 miesiącu ciąży :-) Zaliczam zatem ten wypad jako Trzywłóczykijowy.
Z uwagi na mój stan i średnie samopoczucie nie wybieraliśmy się na górski trekking (chociaż marzyło mi się przejście całą Poł. Wetlińską). Wygrał głos rozsądku i troska o zdrowie maluszka w brzuchu.
Wyskoczyliśmy tym razem na podkarpacie. I nie były to Bieszczady tylko mało znane Góry Słonne.
Gdzie to właściwie jest? Powiem krótko: Góry Słonne to "przedmieścia" Bieszczadów. Pasmo zaczyna się od przełomu rzeki San na północ od Sanoka, a kończy się na północ od Leska pomiędzy Olszanicą
i Ropienką.
Warto w Sanoku skręcić na drogę krajową 28 - kierunek Tyrawa Wołoska i Kuźmina. Od miejscowości Załuż zaczynają się serpentyny, a przy okazji jest możliwość wejścia na punkt widokowy znajdujący się tuż przy trasie. Oto mała poglądowa mapka jak to wygląda:
A tak to wygląda w "realu". Pięknie i wiosennie jak na majówkę przystało
Z drogi 28 udaliśmy się w kierunku Wojtkówki, gdzie mieliśmy zaplanowany nocleg u rodzinki. Wojtkówka to malutka wieś położona nad rzeczką Wiar. Jak na wieś przystało klimaty były wiejsko-sielskie ;-)
Kolejny dzień przeznaczyliśmy sobie na zwiedzanie. Pierwszą atrakcją na trasie było Sanktuarium Męki Pańskiej i Matki Bożej w Kalwarii Pacławskiej - zwane Jasną Górą Podkarpacia. Wioska leży tuż przy granicy z Ukrainą. Mała, niepozorna, lecz czarująca. Osadzona na
szczycie wzgórza, które w biblijnym znaczeniu jest szczególnym miejscem
spotkania Boga z człowiekiem. Weszliśmy do klasztoru, napiliśmy się wody ze źródła, które ma podobno uzdrawiającą moc i ruszyliśmy dalej.
Poniżej przedstawiam zdjęcie z kalwaryjskiego wzgórza - widok na Ukrainę:
A potem prosto do Przemyśla! Miasta, które uwielbiam ze względu na jego różnorodność kultur, barwność. Jest jednym z najstarszych miast w Polsce! Na obszarze dzisiejszego Przemyśla powstała osada i wielu ludzi
zastanawiało się, jak ją nazwać - pewna starsza kobieta powiedziała:
"Myśl, nie myśl, najlepszy będzie Przemyśl" - i tak też zostało. Najpierw udaliśmy się spacer po rynku i jego okolicach. W herbie miasta jest niedźwiedź, a ciekawostką jest to, że przemyski rynek jest....pochyły:-)
Z rynku już blisko na zamek, na którego dziedzińcu przeprowadzał próbę jakiś ukraiński chór. Zamek wznosi się na wzgórzu 265 m n.p.m.
W drodze powrotnej zahaczyliśmy jeszcze o zamek w pobliskim Krasiczynie - dawną rezydencję magnatów. Zbudował go na przełomie XVI i XVII wieku Stanisław Krasicki wraz z synem. Bogate zdobienia oraz niebanalna architektura czynią z niego perełkę !
ja mam chrapkę na Góry Słonne od dłuższego czasu :)
OdpowiedzUsuńmy jeszcze chcemy przy okazji zobaczyć ruiny na Górze Sobień, a regularnie tez lądujemy w Bezmiechowej na szybowisku i w Ropience.
UsuńByłam kiedyś na obozie w Lesku i tyle znam tylko te strony. O Przemyślu słyszałam już dużo pozytywnych opinii.
OdpowiedzUsuńLesko tez fajne - synagoga, San, zameczek, źródełka mineralne;-)
UsuńMarzy mi się taka majówka na Podkarpaciu...
OdpowiedzUsuńżaden kłopot, wsiąść do pociągu byle jakiego....i w drogę;-)
UsuńTe okolice jeszcze przed nami
OdpowiedzUsuńCiekawy artykuł
OdpowiedzUsuńEkstra wycieczka, nie byłam tam nigdym, ale chętnie przy okazji się kiedyś wybiorę
OdpowiedzUsuń