Choć szlaków w Słowackim Raju jest wiele wybraliśmy niebieski - ten, o którym słyszy się najczęściej. Szlak zaczyna się w miejscowości Podlesok, gdzie po kilkuset metrach zaczyna biec wzdłuż rzeki Hornad. Dość mocno obawiałam się, czy to aby dobry pomysł ciągnąć ze sobą 9-latka. Wszakże niebezpieczeństwo czyha na każdym kroku. Chociaż nie jest tu wysoko, nie ma grani, a to teren krasowy, panuje tu specyficzny mikroklimat, duża wilgoć i jest dość ślisko.
Cały Przełom Hornadu to około 9 km trasy biegnącej praktycznie nad taflą wody. Już od samego początku szlak wiedzie pionową skałą, a kilkanaście metrów poniżej jest rwąca rzeka. Bywają miejsca, gdzie w skałach zamocowane są tzw. "stupaczki" - metalowe półki ułatwiające przejście. Ale to też nie jest takie proste, bo szlak jest dwukierunkowy - w niektórych momentach naprawdę ciężko się minąć. Bywają też miejsca, gdzie skała tworzy literę D i trzeba ciut gimnastyki by bezpiecznie przejść. To właściwie najciekawsza atrakcja, ale nie polecam osobom z lękiem wysokości.
Dla większego bezpieczeństwa zamocowane są także w skałach łańcuchy, warto mieć jednak rękawice (choćby rowerowe) by wygodnie było je chwytać gdy są mokre.
Ale to przecież nie góry, tylko rozległy krasowy płaskowyż. Gdy najciekawszy i najbardziej emocjonujący odcinek Przełomu Hornadu mamy za sobą skręcamy na szlak zielony. I jak się okazuje - tu też emocji nam nie zabraknie. Jednokierunkowa trasa prowadzi nas bowiem w górę, przez prawie godzinę będziemy iść po kamienistym dnie potoku, który gdzieniegdzie chlupocze pod stopami. Ale to nie potok dostarczy nam wrażeń, lecz małe pionowe wodospady, które musimy pokonać po metalowych drabinach! Jeśli boicie się wysokości to uważajcie - stąd nie ma możliwości zawrócenia (to szlak w jednym kierunku). Należy też pamiętać, że w Słowackim Raju (podobnie jak w słowackiej części Tatr) akcja ratownicza Horskiej Zachrannej Slużby jest płatna i warto wykupić ubezpieczenie na tę okoliczność.
Po godzinie wspinaczki docieramy do Kláštoriska. Jest to rozległa polana, na której stoją ruiny klasztoru kartuzów. Tu krzyżują się szlaki. Przy okazji wstąpcie do schroniska na piwko i chwilę wytchnienia. Stamtąd zielonym szlakiem, spokojnie, lasem w dół wróciliśmy do punktu wyjścia.
Zaskoczeni byliśmy jedynie, że pętlę (nie licząc przystanków) pokonaliśmy w czasie o godzinę dłuższym niż liczyliśmy z map. Niestety trwał sezon wakacyjny, szlak jest dość popularny i czasem trzeba było poczekać aż stupaczki opuszczą inni turyści.
Ponieważ popołudnie zaskoczyło nas ulewą, nie zdecydowaliśmy się na przejście Suchej Beli, a wybraliśmy się do Spiskich Tomaszowic. Wiedzie stąd szlak na Tomašovský výhľad. Jest to stroma półka skalna, przepiękny i naturalny taras widokowy na dolinę Hornadu. Ta skalna galeria nazywana jest szatańską, ponieważ znajduje się na wysokości 666,6 m . Pokręciliśmy się trochę po żółtym szlaku w stronę wioski Cingov i wróciliśmy z powrotem. Widoki fantastyczne, polecamy!
W okolicy warto jeszcze zobaczyć przepiękny Zamek Spiski i Lewoczę (kliknij po więcej informacji), a jeśli chcecie poleniuchować to blisko jest Aqua City Poprad.
Na koniec mapa naszej trasy
https://mapy.cz/s/canojolavo
Jest co zwiedzać zdecydowanie. Super wyprawa
OdpowiedzUsuńhttps://auto-carrier.pl
Super wszystko zostało ukazane. Takie widoki zawsze mnie zachwycały
OdpowiedzUsuńMarzy mi się jeszcze przejście Suchej Beli.
Usuń