Select Language

niedziela, 13 października 2013

Zugspitze - wyżej w Niemczech być nie można!

Bawarskich przygód dzień kolejny. A jak Bawaria to.....góry! Fantastyczne Alpy Bawarskie, które musieliśmy zobaczyć! I to nie jakieś mniejsze górki, ale od razu na sam dach Niemiec czyli na najwyższy szczyt w Niemczech - Zugspitze. Szczyt ma 2962,06 m n.p.m. i leży tuż za Garmisch-Partenkirchen na granicy niemiecko-austriackiej (INFO O ZUGSPITZE - KLIK) Szczytu oczywiście nie zdobywaliśmy pieszo. Postanowiliśmy wjechać na niego.....pociągiem. Tak! Pociągiem! To możliwe! Kupiliśmy bilety na przejazd w tę i z powrotem (ok. 50 EUR/os) i ruszyliśmy słynnym Zugspitzbahnem (KLIKNIJ - info o kolejce) w górę ku lodowcowi. Dodatkową atrakcją jest wydrążony tunel w środku góry. Cała trasę od dolnej stacji do wys. lodowca ok. 2600 m pokonaliśmy w około 25 minut.  To był pierwszy etap zdobywania góry!


Korzystając z uprzejmości bardzo sympatycznych Włochów zrobiliśmy wspólną fotkę, poszliśmy dotknąć śniegu w sierpniu, pospacerowaliśny po górze pilnując Adaśka jak oka w głowie i po godzinie ruszyliśmy (tym razem kolejką linową) już na sam szczyt! A II etap wjazdu trwał niespełna 5 minut, co mocno odczuły nasze uszy (różnica ciśnień). Na górze wiało porządnie jak na góry przystało. Adaś ciężko zniósł adaptację, ale po chwili było już ok. Biegał po tarasach widokowych i chyba dobrze się bawił. Sam wierzchołek góry można zdobyć idąc ferratą ze specjalistycznym sprzętem wspinaczkowym. Śmiałków do wspinaczki jak widać nie brakowało:

Na szczycie wspaniała infrastruktura (ale czy naprawdę potrzebna?) - ogromny budynek z punktami widokowymi, restauracja, sklep z pamiątkami, a nawet pokój do przewijania niemowląt i łazienka dla Muzułmanów! My udaliśmy się do minimuzeum, które obrazuje budowę tunelu wewnątrz góry - to był ówczesny cud inżynierii.Ale najpiękniejsze były widoki, choćby na jezioro Eib:


Trasę na dół pokonaliśmy już za jednym zamachem kolejką linową. Adaśko był zmęczony i marudził bo dawno minęła już jego pora na sen. Na dole zapakowaliśmy śpiocha w wózek i poszliśmy nad jezioro Eib odpoczywać i rozkoszować się widokiem całego Zugspitze! Oto i on.
 W drodze powrotnej do Monachium wpadliśmy na chwilę do Ga-Pa aby zobaczyć skocznię, na której wygrywał nasz Adaś Małysz:-)





1 komentarz:

  1. Uwielbiam takie szczegółowe relacje które pozwalają poznać miejsce przed jego odwiedzeniem.

    OdpowiedzUsuń