My się długo broniliśmy przed wizytą twierdząc, że dwulatek jest za mały na takie atrakcje. Czy to prawda? I tak, i nie, ale cieszę się, że poczekaliśmy do momentu kiedy Adaś będzie starszy i pobawi się tym, co go naprawdę interesuje. A i my zajmiemy się eksperymentami zamiast biegać za dzieckiem.
Na zabawę w Centrum Nauki Kopernik zabraliśmy Adaśka i Tomka. Odstaliśmy z samego rana godzinę po zakup biletów, ale dzieciaki się nie nudziły. Przed budynkiem czekała na nich masa atrakcji: układanki, rysowanki, puszczanie wielkich baniek mydlanych. A i przy wejściu znaleźli sobie chłopcy zabawkę w postaci robota, którym mogli sami sterować. I tak, na ich komendę, robot zmieniał kształt oczu, powtarzał zadane mu frazy, ruszał rękami, pokazywał obraz z kamerki. Godzina w kolejce minęła jak z bicza strzelił.
Na samym początku poszliśmy z dzieciakami do tzw. Galerii Bzzz. To fragment wystawy poświęcony dzieciom do 5 lat (trzeba poprosić o wejściówki do galerii przy kasie - są bezpłatne, wliczone w koszt biletu). Nasi chłopcy załapali się na warsztaty o ukrytym powietrzu. Ale to nie wykład czy doświadczenia ich tutaj zatrzymały na dłużej. Bawili się przednio testując i dotykając wszystkiego, co znaleźli w zasięgu oczu. Frajdę sprawiło im rozpoznawanie dźwięków (ciągnęli za liny, które wydawały odgłosy). Zatrzymali się dłużej przy kołeczkach, które po naciśnięciu tworzyły płaskorzeźby.