Select Language

środa, 15 lipca 2015

Zamek Orawski i Podbiel

Próbowaliście kiedyś wrzucać w wyszukiwarkę hasło "najpiękniejsze zamki Słowacji"? Z pewnością w pierwszej trójce pojawi Wam się położony na skale 112 m n.p.m. Zamek Orawski. Właśnie z tym kojarzy mi się Słowacja: góry i zamki w miejscach zupełnie niepodziewanych.

Średniowieczna warownia powstała w tym miejscu już w XIII wieku w celach obrony wschodniej granicy Węgier przed najazdami Tatarów. Zamek na przestrzeni setek lat był rozbudowywany. Cały kompleks składa się z trzech części: stanowiącego najstarszą część całego założenia zamku górnego, okazałego zamku średniego z charakterystyczną czworoboczną wieżą oraz zamku dolnego w którego skład wchodzi m.in. pałac Thurzonów, barokowy kościół zamkowy oraz wieża.
 
Miejsce to chętnie odwiedzają polscy turyści, ponieważ znajduje się ono ok. 45 km od granicy naszego kraju w Korbielowie. Zwiedzać można go tylko z przewodnikiem. W jego wnętrzach siedzibę ma Muzeum Orawskie. Mieliśmy przyjemność spacerować po zamkowych dziedzińcach i komnatach we dwoje w 2009 roku podążając w Niżne Tatry.

 Z powstaniem zamku wiąże się pewna legenda:
 " Było to dawno, dawno temu, kiedy to niejaki Marek przyszedł na Orawę w miejsce, gdzie obecnie stoi orawski zamek. Popatrzył na stromą skałę i pomyślał, że nawet gdyby potrzebował pomocy diabła, to wybuduje tu zamek.Gdy to tylko pomyślał, odezwał się koło niego głos, który mu przyrzekł pomoc przy spełnieniu jego marzeń. Jednak pomoc nie miała być za darmo. Wiadomo – każdy czart chce za swą pomoc cyrograf na duszę osoby, która tę pomoc otrzymuje. Marek się trochę wystraszył czarta, ale nabrał odwagi, bo pomyślał, że może diabłu nie uda się do końca spełnić warunków umowy. Umowa opiewała na to, że za siedem dni i siedem nocy zamek ma stanąć, a diabeł wtedy będzie mógł przyjść po jego duszę po siedemdziesięciu latach.
Czart przystał na Markową ofertę i zabrał się z werwą do roboty. Pracował ciężko, włóczył głazy całymi dniami i nocami, ale musiał uważać, aby budowla mu nie wpadła do rzeki, płynącej poniżej Orawy. Skała zamkowa była wysoka i nachylona w jedna stronę, a głazy potrzebne do budowy musiał przynieść z daleka. Marek z obawą doglądał pracę diabła i powstające mury zamku. Bo im bardziej bryła budowli rosła, tym większe miał obawy co do tego, że jednak będzie musiał iść do piekła. Wtedy to zwrócił się do Pana Boga i zaczął go prosić, aby go przed tym uchronił.
Czart stawiał dalej i już się cieszył, że przysporzy piekłu jeszcze jedną duszyczkę. Kiedy jednak kończyła się siódma noc, zamek był prawie gotowy tak, że pozostało już niewiele do zakończenia. Czart chciał jeszcze jeden wielki głaz donieść, ale gdy przybliżał się do zamku, ostatkiem sił dźwigając głaz, usłyszał pianie koguta, oznajmiające ranek ósmego dnia. W gniewie na zmarnowaną szansę na duszę rzucił skałę do wody, gdzie została do dziś, a ludzie nazwali ją Markową Skałą. A Markowi pozostało skończyć zamek własnymi już siłami."
 

 Będąc w okolicach zamku warto odwiedzić pobliską wieś Podbiel, która niemalże w 100% przypomina muzeum etnograficzne. Znajdują się tu drewniane zabudowy charakterystyczne dla środkowej Orawy. Wzdłuż głównej drogi stoją drewniane chaty zrębowe, kryte gontem z rzeźbionymi gankami, najczęściej ustawione bokiem do ulicy. Zwrócić tu trzeba uwagę na otwory umożliwiające wietrzenie w szczycie domów, które mają kształt kielicha. 
 







2 komentarze: