Select Language

piątek, 13 lutego 2015

Trieste - jedyne takie miasto we Włoszech

Dawno, dawno temu, balując w hostelu w Bratysławie poznaliśmy dwóch szalonych Włochów. Nie spodziewałam się wtedy, że przypadkowo poznane osoby, z którymi przegadaliśmy całą noc przy dobrych trunkach staną się dla nas świetnymi kumplami, a nasza znajomość przetrwa więcej niż kilka wymienionych później maili.

Zakumplowaliśmy się do tego stopnia, że zaczęliśmy się odwiedzać:) A dzieli nas, bagatela, 1200 km. Dobrze się składa, że 200-tysięczne Trieste leży na północno-wschodni krańcu Włoch, 150 km od Wenecji i kilkanaście km od granicy ze Słowenią (gdzie akurat
spędzaliśmy część urlopu w 2008 r.). Jadąc do włoskiego miasteczka spodziewamy się zazwyczaj czerwonych dachów, winnic, zabytków na każdym kroku. Triest pod tym kątem nas odrobinę zaskoczył. Nie ma tu setek zabytków, za to jest port. Widać tu także wpływy austiackie, zwłaszcza jeśli chodzi o regionalną kuchnię, ale o tym za chwilę.

Przybyliśmy na spotkanie z chłopakami późnym wrześniowym wieczorem, około 20:00, kiedy było już po zmierzchu. Umówiliśmy się w okolicach zamku, a w oczekiwaniu na kolegów podziwialiśmy zachodzące nad Adriatykiem słońce.
Na kolację Luca i Marco postanowili nas zabrać w miejsce gdzie możemy posmakować tutejszej kuchni. Nie wiedząc do końca co zamawiamy (wszakże we Włoszech wszystko jest pyszne) zamówiliśmy specjalność knajpki. Jakież było moje zdziwienie gdy dostałam na talerzu coś wielkiego fioletowego (co się okazało później dziczym ozorem) i coś na kształt zasmażanej kapusty (która kapustą nie była). Jak się później okazało Triest przez 51 lat był jednym z krajów koronnym Cesarstwa Austrii, a dopiero po I wojnie został przyłączony do Włoch. Ale to Austria króluje w tutejszej kuchni. No cóż, jakoś to przełknęłam. Ten wieczór był długi i uroczy:)
 Samo miasto jest bardzo przyjemne dla oka. Raz, że Morze Adriatyckie na wyciągnięcie ręki. Dwa - przepiękny nocą plac Piazza dell Unita d’Italia.  Wokół niego stoją najpiękniejsze zabytki miasta: ratusz z wieżą, z eklektyczną fasadą i zwieńczony dzwonnicą, pałace – Modello i Stratti.
 W bezpośrednim sąsiedztwie placu znaleźliśmy miejsce zwane Canale Grande, które łączy się z morzem. Zakochani na znak miłości doczepiają na mostku kłódkę, a klucz wrzucają do wody. 
W mieście odkopano po setkach lat Teatr Rzymski, zbudowany około 100 roku naszej ery.
 Po nocnych wojażach po mieście chłopaki odwożą nas do hostelu. Gdy wstaliśmy następnego dnia i wyszliśmy na zewnątrz dopiero zobaczyliśmy w jak pięknym miejscu się znajdujemy.
W Trieście najpiękniejszym miejscem, którego nie wolno pominąć jest Zamek Miramare. Okazuje się, że od naszego hostelu dzieli nas do niego zaledwie 15 minutowy spacer.
Castello Miramare wznosi się na skalnym cyplu, zbudowany został w XIX wieku jako zamek marzeń arcyksięcia Maksymiliana Ferdynanda. Niestety nie dożył ukończenia budowy, został zastrzelony, a jego żona postradała zmysły. Do dziś krąży legenda, że kto spędzi noc w zamku, źle skończy. Z zamku przy dobrej pogodzie można zobaczyć Dolomity.
 
  


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz