Select Language

wtorek, 22 lipca 2014

Królewskie Źródła w królewskim lesie

Ostatni weekend minął nam pod znakiem spotkań i imprez. Odwiedził nas przyjaciel z Włoch, który przy okazji wizyty w Polsce postanowił poobserwować ptaki w Puszczy Kozienickiej (kolega ornitolog-przyrodnik). Pogoda jak wiecie była iście lipcowa - upał i jeszcze raz upał. Jedno gorące popołudnie spędziliśmy zatem w najbardziej znanym rezerwacie leśnym zwanym Źródłami Królewskimi.
 
Jak tam dojechać? Kilka km za Kozienicami w kierunku Radomia znajdują się znaki oraz parking po lewej stronie drogi. I tu macie 2 opcje: można zaparkować już tu, lub jechać ok. 3,5km w głąb lasu po starym nasypie kolejki wąskotorowej. Na końcu drogi jest parking nr 2. My mamy przetestowane obie opcje, ale pierwsza jest dość nużąca dla dzieci:) Nasz mały włóczykij jesienią zanim dotarł do głównych leśnych atrakcji już ledwie szedł:) Więc polecam parking nr 2 lub jeszcze lepsza opcja - rower! My parkujemy auto i ruszamy ścieżką dydaktyczną. Mapy nam nie potrzeba. Nie sposób sie tu zgubić:)

Drzewa pełnią rolę naturalnych filtrów powietrza i neutralizują toksyny. Produkują tak ważny dla nas tlen. Jedno drzewo liściaste wytwarza w ciągu godziny 1200 litrów tlenu. Dla porównania - człowiek w tym czasie zużywa 30 litrów. 
Środek lasu to zatem idealne miejsce na spędzenie całego dnia. Możemy tu spokojnie grillować, czy zrobić ognisko, są zadaszone miejsca zarówno na małe, jak i większe spotkania.
Ścieżka dydaktyczna pozwala nam zapoznać się z funkcjonowaniem lasu. Na trasie usytuowane są tablice informujące o "atrakcjach" rezerwatu, m.in. o drzewostanach, przełomie rzeki czy kolei wąskotorowej. My lubimy bardzo poniższe miejsce. Jest to taras widokowy, z którego możemy podziwiać przełom Zagożdżonki.

piątek, 18 lipca 2014

Zamek Stolpen i historia jego słynnej więźniarki

Zaczęło się wiele milionów lat temu, w epoce trzeciorzędu, w następstwie erupcji wulkanicznej w rejonie Saksonii powstała pokrywa bazaltowa. Cechą charakterystyczną owej pokrywy są kilkumetrowe słupy. W Stolpen posłużyły jako główny budulec zamku oraz miasteczka. Bazaltowe skały są niezwykle twarde. Wspomniane słupy można zauważyć na poniższej fotografii - przy wieży Jana, w której była więziona....o tym za chwilę:) Będąc w Saskiej Szwajcarii odwiedziny zamku Stolpen to punkt obowiązkowy. Nie mogło nas tam zabraknąć.
 Na tym niezwykłym wulkanicznym wzgórzu powstał zamek, który początkowo stanowił zastępczą rezydencję biskupów z Miśni. Powstał w średniowieczu, pierwsze informacje o warowni pojawiły się w 1100 roku.  Zamek (częściowo w ruinie) znajduje się na wzgórzu ok. 350 m n.p.m. i stał się chętnie odwiedzany za sprawą historii pewnej więźniarki.

niedziela, 13 lipca 2014

Drezno i Pillnitz - królewska kraina baroku

Na podróżniczym celowniku od kilku lat, ale wciąż było za daleko, wciąż nie na trasie, wciąż w przeciwnym kierunku.W sumie dzięki mojemu bratu, który niespodziewanie ściągnął nas w czerwcu na Dolny Śląsk, pewnie nadal by było w sferze marzeń. Drezno - bo o nim mowa - przepiękne bajkowe miasto. Dziś pokażę Wam tę perełkę widzianą moimi oczami.

Miasto stanowi stolicę niemieckiej Saksonii, leży nad Łabą, ok. 110 km od przejścia granicznego w Zgorzelcu. Nie jest wielkim molochem, jego aglomeracja liczy około miliona mieszkańców, ale nie zobaczymy tu wieżowców rodem z centrum Warszawy:) Tu klimat baroku miesza się z budynkami rodem z lat polskiego PRL-u. Jednak barokowy styl starego miasta przyciąga jak magnez miliony turystów co roku. Czy słusznie? Sami się przekonajcie:)
W mieście parkujemy na prawym brzegu Łaby, parkingi są wszędzie, w sumie nawet nie musimy się bardzo starać aby znaleźć miejsce w centrum miasta w dzielnicy Neustadt przy samiuśkim muzeum.
Od razu udaliśmy się w stronę rzeki i miasto przywitało nas takim oto widokiem. Przyznaję, że czegoś tak spektakularnego w mieście nie widziałam ju dawno.
Z wielkim zapałem przekroczyliśmy pieszo most na Łabie i udaliśmy się na cudny spacer, o którego atrakcjach opowiem w punktach:

piątek, 4 lipca 2014

Włóczykije rozdają mapy od Sygnatury;-)

Halo halo, piechurzy i podróżnicy! Czy lubicie mapy  Sygnatura Zakład Kartograficzny? Mam dla Was konkurs!

Polubcie fan page Sygnatury  na Facebooku KLIKAMY TU I DAJEMY LIKE (koniecznie!) oraz  nasz blogowy fan page na FB, potem w komentarzu na blogu piszemy, który górski szlak jednodniowy jest dla Was najciekawszy i dlaczego. Nie rozpisujcie się zbytnio:) 


Przedłużamy konkurs o tydzień. Zaczęły się wakacje, poczytność bloga i FB spadła o 1/3, wiem, że macie urlopy, wyjazdy i lepsze rozrywki. Zatem szykujcie trasę na 1 dzień i propozycje zamieszczajcie w komentarzu do tego posta. Czekam do niedzieli 13/07 do północy. Ahoj!


W następnym tygodniu wyłonię 3 szczęśliwców, którzy otrzymają małe mapowe i nie tylko mapowe niespodzianki :) 

Edit: no dobra dostaniecie tez takie faniutkie kubeczki:
 
 

Pozdrawiamy
https://www.facebook.com/3wloczykije





wtorek, 1 lipca 2014

Czy Adaś zdobył najwyższy szczyt w Czechach? Było blisko....

Jeden dzień z naszych tegorocznych wakacji chcieliśmy przeznaczyć na spokojny  spacer. W końcu dziennie pokonywaliśmy setki km samochodem, a na pieszo kilkanaście. Potrzebowaliśmy zwolnić nieco tempo zwiedzania choćby przez 1 dzień. W ramach "relaksu" udaliśmy się w góry:) Ale spokojnie, mieliśmy do Karpacza zaledwie 20 km, a wypad wymyśliliśmy sobie popołudniową porą. Nie było więc mowy o długim trekkingu, jeszcze z dzieckiem. Na celownik wzięliśmy najwyższy szczyt czeski, ale jaki - dowiecie się za chwilę.

Z racji tego, że wyruszaliśmy w góry ok. 14:00 postanowiliśmy skrócić sobie nieco trasę i wjechaliśmy wyciągiem na Kopę (1340 m n.p.m.). Nie muszę mówić, że krzesełka jadące w górę i drzewa pod stopami to niezła frajda dla dziecka. Adasio był zachwycony!
Z górnej stacji wyłoniła się królowa - Sněžka.
Śnieżka ma 1602 m n.p.m. i jest najwyższym szczytem Czech oraz całych Karkonoszy! Kiedyś zdobywaliśmy ją pieszo od początku do końca o czym pisałam TUTAJ - KLIK.
Od górnej stacji 15-minutowym spacerkiem dochodzimy do schroniska Dom Śląski i tu zastanawiamy się czy w 1,5-2h godz uda nam się z Adasiem wejść i zejść ze Śnieżki. Dlaczego goni nas czas? A dlatego, że za 2h mamy ostatni zjazd wyciągiem, który obiecaliśmy naszemu synkowi. Czy zdążymy? Nie sądzę, od schroniska na szczyt znaki pokazują 30 minut dla przeciętnego piechura. Szlak bardzo stromy, musimy liczyć 2x 30 min (dwie strony), jakies 30 min na szczycie plus 10-20 min od schroniska do wyciągu. Zapada decyzja, że nie zdążymy wejść na szczyt z Adasiem i zdążyć z powrotem na Kopę w tak krótkim czasie. Ale idziemy sobie całkiem fajnym tempem chociaż kawałek do góry. Wybraliśmy tę stromą ścieżkę, a nie łagodną Drogę Jubileuszową.

Wtedy Adaś zapytał co tam jest na górze. Odpowiedziałam, że taki statek kosmiczny dawno temu wylądował właśnie tu. On mi na to, że chce go zobaczyć. Od tamtej pory nasza wędrówka nabrała tempa. Dziecko mocno zmotywowane, trzymając mnie za rękę zaskakująco szybko pnie się ku szczytowi. W końcu trzeba ten statek kosmiczny zobaczyć z bliska! Szlak łatwy nie jest, maluch co chwila ślizga się na skałach, ale trzymam go mocno.