Drugie jezioro, ok. 20km od granicy niemiecko-austriackiej - Achensee zauroczyło mnie kompletnie. Raz - wspaniale otoczone górami, dwa - unoszące się nisko chmury stworzyły nastrój grozy i tajemniczości.
Straciliśmy trochę czasu na podziwianie tych cudów natury i postanowiliśmy trochę nadgonić i przycisnąć gaz do dechy gdzie się da. Nasza szybka jazda nie trwała niestety długo bo pojawiły się malownicze górskie serpentyny zaczynające się tuż przy Zell am Ziller, a skończyły się w okolicach Krimmla i słynnych wodospadów (Krimmlerwasserfalle). Pięknie tam!
Ale miało być o widokach na Grossglockner....Dotarliśmy serca parku narodowego Wysokich Taurów, gdzie znajduje się kilkadziesiąt szczytów o wys. powyżej 3 tysiące! Stojąc u ich stóp zapłaciliśmy 35 euro abyśmy mogli przejechać się jedną z najpiękniejszych górskich tras w Europie z widokiem m.in. na najwyższy szczyt w Austrii -
Großglockner (3.798 m)! Trasa liczy ok. 50 km i pokonując ją w całości mamy różnicę poziomów aż 1766 metrów! Najwyżej położonym punktem gdzie można wjechać samochodem jest Edelweissspitze (2571 m). Ze względu na późną porę, kiepską pogodę, Adasia jako pasażera i dość
długą (200 km) perspektywę powrotu do miejsca noclegu dotarliśmy do połowy tej
wysokoalpejskiej drogi, na przełęcz Hochtor (2504 m n.p.m).